„Nawet, jeżeli wiedziałeś, że ta osoba
jest zła...
to jej
potrzebujesz, bo ona tłumi ból samotności.”
*
Był wieczór. Nocne niebo
oświetlał księżyc. Obserwowałam go przez duże okno nad łóżkiem w pokoju Sasuke.
Zamknął mnie tutaj i od trzech dni ze mną nie rozmawiał. Przynosił mi tylko
jedzenie i znów znikał za drzwiami. Wściekł się, a ja nie miałam pojęcia o co.
O to, że rozmawiałam z jakimś facetem, który przypadkiem trafił na wyspę? Może była to zazdrość, a
może strach przed tym, że ucieknę. Sama nie wiedziałam. Błyszczące, małe
gwiazdy migotały tam wysoko a ja marzyła, żeby wzbić się w przestworza i
pofrunąć do nich-być wolna.
Przez tan czas, który
przesiedziałam w zamknięciu bardzo dużo myślałam. Cała ta sytuacja mnie
przerosła. Zatapianie smutków w alkoholu było złe. Zapomniałam przez to
wszystko kim jestem, zapomniałam gdzie jestem i dlaczego się tu znalazłam.
Zatraciłam siebie gdzieś w trakcie tej historii. Zatraciłam możliwość
odróżniania dobra od zła. Ale teraz postanowiłam naprawić swoje błędy. Muszę
zadbać o Hinatę, pożegnać się z Sasorim i stawić czoła Sasuke. Noc spędzona z
nim była błędem. Przegrałam tamtą bitwę, lecz w kolejnej będę walczyć. I będę
bronić tego co dla mnie ważne obiema rękami.
Usiadłam na łóżku, a następnie
leniwie zsunęłam się z niego. Wstałam i w tym samym momencie zamek w drzwiach
zasygnalizował mi, że ktoś nadchodzi. Drzwi uchyliły się lekko, bez żadnej
gwałtowności, a we framudze stanął on. Patrzył na mnie zimnym, obojętnym
spojrzeniem. Nie wiedziałam jak zareaguje. Podszedł do mnie i spojrzał z góry.
Musiałam podnieść głowę by spojrzeć w jego oczy, były zimne i nieobecne.
-Idź do swojego pokoju i się
spakuj. –usłyszałam polecenie. Takich słów się nie spodziewałam. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-Co ty wygadujesz? Wracam do
domu? –zapytałam niepewnie.
-Ty już nie masz domu.
–odpowiedział i złapał mnie za rękę. Pociągnął mnie gwałtownie. Straciłam
równowagę, ale szubko pozbierałam się i poczłapałam za nim, próbując uwolnić
się z uścisku. Prowadził mnie bosą w stronę salonu. Gdy weszliśmy do dużego,
lekko oświetlonego pokoju włączył telewizor. Kanał z wiadomościami. –Oto
przyczyna. Sama sobie skomplikowałaś życie. – Zamarłam. W TV trąbili „Sakura Haruno. Młoda prokurator wzięła
potajemnie ślub z niejakim Sasuke Uchiha. Z naszych danych wynika, że jest to
brat niejakiego Itachi’ego Uchiha, którego Haruno, przepraszam Uchiha wpakowała
za kratki trzy miesiące temu. Szykuje się romans roku.” A na monitorze za
prezenterką widniało nasze zdjęcie. Na plaży, obejmujących się i wracających do
domu.
-To nie może być prawda. On nie
mógł tego zrobić. –wydusiłam z siebie, wyłączając telewizor.
-Nie mógł? Mógł i właśnie to
zrobił. Zniszczył ci życie jeszcze bardziej niż wydawało by się to możliwe. A
teraz ty odpowiesz, za jego grzechy.
-A kto odpowie za twoje!? –wybuchałam.
–Zabiłeś mi przyjaciela! Porwałeś mnie! Zamknąłeś tu! Znęcałeś się nade mną!
Odebrałeś mi człowieczeństwo! Powiedz mi, kto zapłaci za twoje czyny?!
–Popchnęłam go z całej siły, a on ani drgnął. Złapał mnie za nadgarstki i
pochylił się nade mną.
-Ja nie odpowiadam przed nikim.
Jestem sam dla siebie Panem. –wysyczał mi do ucha. –A teraz się pakuj, Pani
Uchiha. Od jutra zaczynasz nowe życie. –Uśmiechnął się cynicznie, puścił i
odepchnął od siebie, a ja ruszyłam się pakować.
*
Siedziałem wygodnie w swoim
skurzanym fotelu. Wszystko było już przygotowane. Jutro rano będziemy w Tokio.
Został mi ostatni telefon do wykonania. Wydusiłem numer na telefonie i po
krótkim sygnale usłyszałem głos swojego przyjaciela.
-Sasuke? –głos w słuchawce był zaspany. –Po co dzwonisz w środku nocy?
-Oh, nie zrzędź głąbie.
Potrzebuję świadka na ślub. –odpowiedziałem stanowczo z opanowaniem.
-Ślub?! Uchiha ty się hajtasz? Powaliło cię? Kiedy?! –Mój rozmówca
obudził się momentalnie.
-Jutro. Rano. Zostaniesz moim
świadkiem czy nie? –Irytował mnie.
-Nie sądzisz, że to pochopna decyzja? Niszczyć sobie życie dla zemsty na
niej? Widziałem wiadomości. Ślub to poważna sprawa. Wiążesz się z kimś na całe
życie. –Cały Naruto. Wielki Pan doktor prawi morały.
-Oh, odpowiedz mi gamoniu. Wiem
na co się decyduje, nie jestem już dzieckiem.
-Dobrze, zgadzam się. Ale pozwól Hinacie zostać drugim świadkiem.
-Skończ Młotku. Żadnych obcych.
Nie będę grał zakochanej pary.
-Sasuke przemyśl to. Ślub to najważniejszy dzień w życiu kobiety. Ona ci
tego nigdy nie wyba… -rozłączyłem się. Ile można słuchać tego zrzędzenia. Wiedziałem,
że Głąb zakochał się w tej laleczce i zniszczył moje plany, ale nie chciałem
odpuszczać. Tak długo, aż Haruno nie dowie się o ty wszystko będzie biegło
swoim torem. Wstałem z fotela i ruszyłem do jej pokoju, już dawno powinna być
spakowana.
Nie zastałem jej w pokoju, moja
sypialnia również była pusta. Ujrzałem ją w salonie siedzącą na kanapie i
wpatrującą się w czarny ekran telewizora. Nie zauważyła, że wszedłem. Nie
drgnęła gdy stanąłem przed nią. Była obecna ciałem, ale jej duch wirował gdzieś
daleko.
-Pozwól mi zadzwonić do Hinaty.
Chcę wiedzieć, że nic jej nie jest, chcę usłyszeć jej głos. Proszę…
-wyszeptała. Błagała, jej oczy były puste. Żadnych łez. Tylko jej głos
pokazywał jak bardzo jest załamana. Złapałem ją za włosy i pociągnąłem w górę.
Wstała posłusznie, nie krzywiąc się i nie pokazując bólu. Nachyliłem się nad jej
twarzą, nasze oczy znalazły się na tym samym poziomie.
-Spotkasz się z nią jutro… -Jej
oczy pokazały zdziwienie. –Przecież zostanie twoim świadkiem, na naszym ślubie.
–Wycedziłem. –A teraz chodź. Czas wracać do Tokio. –Pociągnąłem ją za sobą,
zabierają po drodze walizki ustawione obok kanapy.
*
Powiedział, że zobaczę się z
Hinatą. Powiedział, że bierzemy ślub! Cholera, ja nie chce wychodzić za mąż za
takiego sadystę. Jest psychopatą i sprawia, że ja również staje się wariatką.
Siedziałam teraz na siedzeniu w niewygodnym helikopterze obok niego. Wracałam
do domu.
-Nie wyjdę za ciebie, Uchiha.
–Zerknęłam na niego. Byłą śmiertelnie poważny i obojętny. Jak zwykle.
-Ależ wyjdziesz. –mruknął bez
zainteresowania. –Sama tego chciałaś, Haruno. Za 10 godzin zostaniesz Panią
Uchiha więc radziłbym ci się przespać. Chyba, że chcesz wyglądać na ślubie jak
widmo.
-Nie chce zostać twoją żoną to,
że ze mną spałeś, nie oznacza że musimy się pobrać. Nie żyjemy w średniowieczu.
–poruszyłam się niespokojnie.
-Posłuchaj mnie, nie żyjemy w
średniowieczu, ale zasady panujące w naszym związku będą dokładnie takie same.
–złapał mnie za podbródek. –Będziesz spełniała swoje obowiązki jako żona,
będziesz uległa i dobra. Będziesz słuchać swojego męża, bo to on będzie twoim
Panem i Władcą. Ode mnie zależ jakie będzie twoje życie, ode mnie zależy los
twoich przyjaciół. Mam wiele zasad, którymi będziesz się kierować. Zacznijmy od
tego, że gdy wrócimy do Tokio ogarniesz się i przygotujesz. Zameldujemy się w
Hotelu i to tam odbędzie się ślub. Bez rozgłosu, bez gości tylko: Ty, Ja, i
nasi świadkowie. Zadzwonisz po Hyugę ale nie powiesz jej co się dzieje,
poprosisz aby przyjechała rano i podasz jej adres. Wszytko jest przygotowane na
nasz przyjazd. Nie wolno ci pić alkoholu na uroczystości, ani opowiadać o tym
co zdarzyło się na naszych „wakacjach”. Udajesz zakochaną po uszy, i nie
oddalasz się o krok ode mnie. Zrozumiałaś? –zapytał i patrzył wyczekująca.
-Tak. –Nie wierze, że to
powiedziałam. Chyba byłam już na straconej pozycji. Chodzi tylko o to, aby
Hinata była bezpieczna.
-A teraz śpij bo od jutra możesz
mieć problemy z zasypianiem. –Uśmiechnął się sam do siebie, a ja jak na
zawołanie zrobiłam się senna i moje oczy przykryły powieki. Odpłynęłam do
innego świata. Lepszego.
Kiedy się obudziłam, leżałam
wygodnie na łóżku w hotelowym pokoju. Wielkie dwuosobowe łóżko, na którym leżałam
było zadziwiająco miękkie, tonęłam w puchatych poduszkach i czarnej satynowej
pościeli. Nigdy nie wyspałam się aż tak. Mimo wszystko wiedziałam gdzie jestem.
Moje prywatne piekło, które zafundował mi mój przyszły mąż. Człowiek, za którego
nie chciałam wychodzić. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Czerwone ściany,
czarne zasłony. Wszystko pasowało idealnie, nie miałam wątpliwości - byłam w
piele. Moją uwagę przykuła rażąca biel na tle czarnej zasłony. Na delikatnym wieszaku
wisiała piękna, biała sukienka. Nie był długa ale za to rozkloszowana. Wstałam, by przyjrzeć się jej
lepiej. Podeszłam bliżej. Jaj góra była typowo gorsetowa. Gorset przyozdobiony
był tiulem, a na nim wyhaftowane były drobne białe kwiatki wiśni. Wszystko
świeciło się delikatnym brokatem. Zaparło mi dech w piersiach. Gorset kończył
się haftami gałązek wiśni, które rozpraszały się po rozkloszowanym dole sukni.
Osoba, która ją uszyła była mistrzem. Zdjęłam suknię z wieszaka i przyłożyłam do
siebie by przejrzeć się w wielkim lustrze zawieszonym naprzeciwko łóżka. Nie
byłam godna, by ją włożyć. Odsunęłam ją od siebie i ukazały mi się wycięte
plecy sukni. W sumie nie miała ona ich wcale.
-Odłóż to, chyba nie powinienem cię
w tym widzieć przed ceremonią. –Usłyszałam przy uchu, a gdy spojrzałam w lustro
ujrzałam samego Diabła. Odrzuciłam sukienkę na łóżko. Z emocji zapomniałam
jednak, że mam na sobie tylko bieliznę. Właśnie?! Dlaczego bieliznę? Mimo
wszystko pominę ten fakt. Spojrzałam na niego niewzruszona faktem, że lustruje
mnie od góry do dołu.
-Mógłbyś przestać się na mnie
gapić? –powiedziałam rozdrażniona.
-A to niby dlaczego? Widziałem
już wszystko. Ale wracając do tematu, masz 3 godziny na przyszykowanie się. Mam
coś dla ciebie. –Wyciągnął z za siebie pudełko. Praktycznie dwa. Pierwsze
odrzucił na łóżko, a drugie otworzył. Była w nim śliczny naszyjnik składający się
z łańcuszka i kwiatka wiśni na końcu oraz kolczyki w tym samym wzorze. Były
piękne, ale nie dałam po sobie poznać, jak bardzo mnie urzekły. Niech nie myśli
że da się mnie przekupić.
-Ładne. –bąknęłam odwracając
wzrok w stronę lustra. Zamknął pudełko i odłożył je na komodzie pod ścianą i
sięgnął po kolejne pudełko.
-Nie będziesz mieć welonu.
Założysz to. –I otworzył pudełko. Był tam wianuszek. Srebrny, delikatny
wianuszek pasujący do biżuterii.
-Nie mogę tego przyjąć, nie
przekupisz mnie.
-Przestań Haruno. –I tak tego nie
odwleczesz, to n nie prezent. To przymus. masz wyglądać pięknie. Nie chcę mieć
brzydkiej żony. Za pół godziny przyjdzie
fryzjerka i reszta tych pierdół, które mają cię przygotować. Ogarnij się. Zaraz
zresztą będziesz miała gościa.-Już miał wychodzić gdy odwrócił się jeszcze. –Rozpuść
włosy, i załóż to. - Pogrzebał w kieszeni jensowych spodni i rzucił w moją
stronę małe, czarne pudełeczko. –Uznaj to za oświadczyny. –I wyszedł. Cholerny
Uchiha, dlaczego los pokarał mnie właśnie nim. Zdążyłam westchnąć a drzwi
ponownie się otwarły. Zostałam przewrócona na miękki dywan, a ktoś dusił mnie
mocno ramionami.
-Hinata? –Jęknęłam. –Udusisz mnie…
-wysapałam. Ta jak na komendę puściła mnie, podniosła się i pociągnęła mnie za
sobą w górę.
-Wiesz co Sakura! –Parsknęła oburzona.
–Nie wiem, jak mogłaś mi to zrobić. Znikasz na kilka miesięcy. Nie dajesz znaku
życia. I nagle wracasz, a twój narzeczony dzwoni do mnie, że jesteście w tym
zajebiście drogim hotelu i chcesz żebym przyjechała. Ani na chwile nie
uwierzyłam, w te plotki o cichym ślubie.
-Hinata, ja przepraszam. Chciałam
zacząć nowe życie. Lepsze. Poznałam Sasuke i on, jest ideałem. I tak właściwie
biorę ślub, za cztery godziny. Zostaniesz moim świadkiem? –Wypaliłam, nie
wiedząc jak mam jej to powiedzieć.
-Coo? Naprawdę? Wielka Pani
Haruno dała się uwieść? Chociaż nie dziwię się. Widziałam tego twojego przystojniaka.
Ja też nie próżnowałam, znalazłam Noego faceta. Zajebistego faceta. Ma na imię
Naruto. jej jak ja go kocham. –Naruto? Przełknęłam ślinę. Wiedziałam kim jest
Naruto i miałam wrażenie, że to wszystko robota Uchihy. Jeśli Uzumaki przystał
na jego propozycje i udaje chłopaka Hinaty, to gorzko tego pożałuje. Byle by to
jednak nie był on. Polubiłam go. –Jej Sakura! Wychodzisz za miliardera? –Moja przyjaciółka
przyglądała się każdej rzeczy w pokoju. Migotały jej oczy gdy zajrzała do pudełek zostawionych przez Sasuke. Małe
czarne nadal trzymałam w rękach. –Nie wierzę! –Spojrzałam na przyjaciółkę. Oglądała
z uwagą sukienkę. –Na prawdę zaczynasz nowe życie, w takim stroju ręczę ci, ze
wejdziesz w nie gustownie.
Siedziałam już jakiś czas z
Hinatą. Zdążyłam umyć włosy, które zawinęłam szczelnie w ręcznik. Urosły odkąd
ostatnio przyglądałam się sobie porządnie w lustrze. Założyłam szlafrok,
siedziałam i słuchałam jak Hinata zachwyca się moim przyszłym mężem i swoim
chłopakiem. Wiedziałam już, że nowy facet mojej przyjaciółki to niejaki Naruto
Uzumaki i jednocześnie najlepszy przyjaciel Sasuke. Hinata była wniebowzięta,
gdy dziś rano dowiedziała się od Sasuke, że Naruto to jego przyjaciel. Skakała
z radości, że jako paczka przyjaciół spędzimy życie.
Nagle rozległo się pukanie od
drzwi. Otworzyłam, a moim oczom ukazała się brunetka z walizeczką, a za nią
blondynka.
-Witamy Pani Sakuro. Pan Sasuke
przysłał nas, byśmy panią przygotowały.
-To ja już pójdę, do zobaczenia. –Hinata
dała mi całusa i odwróciła się do drzwi z zamiarem wyjścia.
-Pani Hinata? Zaraz po
przygotowaniu Pani Sakury przyjdę uczesać Panią. –Widziałam uśmiech na twarzy
Hinaty. Jej ekscytacja i dobry humor były godne podziwu. Szkoda tylko, że dla
mnie nie był to najszczęśliwszy dzień życia. Hinata wyszła, a młode kobiety
wpakowały mi się do pokoju. Poprosiły żebym usiadła na krześle postawionym z daleko
od lustra. W czasie gdy Jedna czesała mnie, druga krzątała się po pokoju
szykując akcesoria ślubne. Uwinęły się nadzwyczajnie szybko. Wysuszyły mi
włosy, przeprowadziły liczne zabiegi pielęgnacyjne. Podcięły końcówki. Zakazały
zaglądania w lustro. Makijaż również nie sprawił im problemu. Wypielęgnowały
mnie od stup do głowy. Nie czułam się komfortowo, ale upierały się przy tym, że
Pan Sasuke nakazał. Stałam teraz tyłem do lustra ja brunetka pomagała mi
założyć sukienkę. Była już u Hinaty, a teraz wróciła by zastąpić swoją koleżankę.
Wszystko pasowało jak ulał. Białe szpilki wsypane drobnymi, srebrnymi diamencikami
spoczęły na moich nogach, na które wcześniej nałożyłam białe pończochy.
Bielizna, którą miałam na sobie nie dawała mi poczucia komfortu. Była tak
cienka i przeźroczysta, że równie dobrze mogłabym jej nie ubierać. Dziewczyna
zapięła mi biżuterię i nałożyła lekki wianuszek na głowę. Wymierzyli mnie w
nocy, że wszystko było tak idealne? Wszystko poza Panem Młodym.
-Mogę już się odwrócić? –zapytałam
znużona dziewczynę.
-Jeszcze chwileczkę. Proszę. –Podała
mi czarne pudełeczko, którego wcześniej nie zdążyłam otworzyć. drżącymi palcami
otworzyłam wieczko. W środku był maleńki srebrny pierścionek, a w nim czerwony
diamencik. Gdyby się dobrze przyjrzeć byłam pewna, że można dostrzec na nim
kilka czarnych łezek . Wcisnęłam sobie pierścionek na palec. –Wygląda Pani
ślicznie. Może się Pani odwrócić. –Tak też zrobiłam. Lustro przede mną przedstawiało
zupełnie inną osobę. –Za 15 minut zjawi się Pan Sasuke. –Powiedziała dziewczyna,
zabierając swoje rzeczy i wychodząc. Nie słuchałam jej zbytnio. Zostawiła mnie
samą z moim odbiciem w lustrze. Z zupełnie obcą osobą.
*
Zakończę
rozdział na tym momencie, to najdłuższy jaki do tej pory napisałam. Mam
nadzieję, że jesteście zadowoleni. Proszę o szczere opinie. :*
Na dakara-kanashii rozdział I ^^.
OdpowiedzUsuńWidzę,że piszesz SasuSaku . Świetnie się składa,w weekend przeczytam Twojego bloga,myślę,że masz nową czytelniczkę :D
Pozdrawiam ! :D :*
Ojej <3
UsuńOch ale zwrot akcji :D Podoba mi się a słowa Sasuke w helikopterze aż mnie ciarki przeszły... pozytywne oczywiście bo uwielbiam go w takiej postaci :) Jestem strasznie ciekawa jak to wszystko się potoczy więc z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i życzę duuuużo weny :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Alice :)
Och, dziękuję. Ja również uwielbiam takiego Sasuke ale no wiecznie zły nie może być ;p
UsuńŚwietny rozdział chyba najlepszy..Duużo weny i czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział .
OdpowiedzUsuńDziękuję, starałam się wrócić do dawnego stylu pisania, który pomiędzy przerwami gdzieś się ulotnił.
UsuńKolejny blog będzie już w narracji 3 osobowej, bo ta nie przypadła mi do gustu.
No to mnie zaskoczyłaś tym zwrotem akcji ! Pozytywnie oczywiście. Nie wiem czy tylko ja ale dostrzegłam w Sasuke zmianę ? A przynajmniej wydaje mi się, że zrobił się milszy. Co prawda uwielbiam go jako brutala ale chyba w Twoim opowiadaniu jest najbardziej zimny. No ale nie mogę się doczekać kiedy coś w nim się przełamie o ile już się to nie dzieje :) A ten "problem z zasypianiem" mnie rozśmieszył. Chyba słusznie odebrałam w tym pewnien podtekst ?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że szybko będzie kolejny bo ostatnio była długa przerwa, a bardzo lubie czytać to opowiadanie. Wyróżnia się czymś, piszesz coś czego jeszcze nie było. O i jeszcze bardzo mi się podoba, że rozdział jest taki długi i że jest narracja 1-osobowa ! Dobrze kończę już bo kazanie z tego wyjdzie :) Życzę weny ! :*
Twoje zgłoszenie zostało zaakceptowane i opublikowane. Bardzo dziękuję za dołączenie swojego bloga do Lapidarium Narutowskiego. Zachęcam do zgłaszania nowych rozdziałów!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Mayako z
Lapidarium Narutowskie
Kiedy oni się przespali? o.O
OdpowiedzUsuńHaha. rozdział 25 xD
UsuńJeny tak mnie to opowiadanie wciągnęło ze przeczytałam je całe w kilka godzin z przerwami. Jest fascynujące i już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Życzę dobrej weny i z niecierpliwością czekam :) :) :D . Yuki-pink
OdpowiedzUsuńHej :) Jak tam idzie pisanie?
OdpowiedzUsuńMam napisane 2 kartki A4 więc niewiele ale mam zamiar zaraz usiąść i popisać.
Usuń