czwartek, 24 lipca 2014

25. Sztorm na oceanie myśli

„Kuś,
całuj
i pieść.

Nie przestawaj, aż wy­paru­je alkohol.”


Wygodne, ciepłe łóżko i ból głowy ostatnimi czasy witały mnie dość często. Opróżniłam chyba cały barek  Sasuke. Wypiłam cały alkohol jaki się tam znajdował. Od normalnego sake, poprzez wina, whiskey, piwa i wódki. Zostało oczywiście jeszcze klika perełek, których wolałam nie ruszać. Nie wiem, czy Uchiha w ogóle zauważył zniknięcie prawie całego ekwipunku. Jeśli tak dalej pójdzie popadnę w nałóg. Myślę, że jeszcze nie dopadł mnie do końca. Przyzwyczaiłam się do takiego życia. Może przyzwyczaiłam to niekoniecznie dobre słowo-przystosowałam się do obecnej sytuacji, to określenie bardziej pasuje. Całe życie musiałam się przystosowywać więc tym razem mi się udało. Alkohol mi pomagał, tak przynajmniej myślałam. Pod wpływem byłam szczęśliwa, nie liczyła się przeszłość i przyszłość. Teraźniejszość była usłana kolorowym brakiem myśli. Wszystko zaczęło się od kolacji z Nim. Wino. A potem pustka. Tamtego dnia telewizja, radio. Wszystko co dawało mi jakikolwiek kontakt ze światem zewnętrznym zniknęło. Sasuke nie wytłumaczył mi dlaczego. Twierdził tylko, że to dla mojego dobra, że tak będzie lepiej. A ja go usłuchałam sącząc kolejny kieliszek wina. I na tym się skończyło. Nie zadawałam pytań. Rzadko go widziałam. Tamtej pamiętnej nocy podobno kochaliśmy się żarliwie. Obudziłam się następnego dnia z ogromnym bólem głowy zupełnie naga w łóżku Sasuke. Jego nie było. Jak zwykle. Zawsze znikał. Był, a potem puff…znikał. Nawet nie wiedziałam ile czasu już nie dawała znaku życia w Tokio. Zwiedziłam całą tą ogromną wyspę. Tak mi się wydawało.  Było tu kilka tropikalnych lasów, w które kiedyś zapuściłam się głębiej. Pamiętam, ze wtedy Sasuke szukał mnie cały dzień. Był wściekły. Ale później byłam już tak pijana, że nie byłam w stanie się z nim kłócić. Miałam zupełną swobodę. Mogłam poruszać się gdzie chce, robić co chcę. Moje życie było tak beztroskie jak nigdy. Wiedziałam, że gdybym odstawiła alkohol znów byłabym w pułapce zemsty, którą szykował mi Uchiha. Zbyt długo świeciło słońce, w końcu musiała nadejść burza.
Skacowana zwlekłam się z łóżka. Zachwiałam się u kopnęłam stojącą obok butelkę. Odsłoniłam zasłony, a niebo spowiły gęste burzowe chmury. Musiało być późne popołudnie. Znów przespałam cały dzień.
-Ogarnij się Haruno. Zobacz co z Ciebie zostało. –Stanęłam naga przed lustrem. Schudłam. Moje kości policzkowe stały się bardziej widoczne. Włosy urosły troszkę, teraz całe poplątane w nieładzie. Byłam ładna. Mogłam tak powiedzieć mimo widocznych śladów przepicia. Odszukałam wzrokiem swojej bielizny. Nałożyłam czarne koronkowe majtki i szlafrok. Uchihy pewnie i tak nie będzie w domu. Ciągle gdzieś łaził.  Wyszłam z pokoju, który ostatnio mogłam nazwać swoim i skierowałam się do kuchni. Było tam ciemno. Nadciągała ta długo wyczekiwana i zanosząca się burza. Sztormy bywał straszne. Nie tylko na jachcie ale nawet i tutaj w tej wielkiej rezydencji.
-Jaśnie pani raczyła wstać? –usłyszałam dobrze mi znany głos. Wyczekiwałam spotkania z nim. Na wyspie nie było innych ludzi więc nawet kurtka rozmowa z nim była czymś dobrym. Nawet pomimo tego, że to przez niego tu jestem.
-Uchiha…Masz tu jakąś aspiryne? Proszę Cię, nie wrzeszcz tak. –Jego ciężki i zimny głos ranił mi uszy.
-Znów piłaś. –Warknął. Nie widzieliśmy się chyba od dwóch dni. Przynajmniej nie przypominam sobie żeby w stanie pomiędzy kacem, a pijaństwem gdzie go widziałam.
-Moja sprawa! –odburknęłam. Wyciągnęłam z lodówki zimną wodę i wypiłam pół butelki od razu. –ahh…- Było lepiej.
-Nie ignoruj mnie gdy do ciebie mówię! –Ujął moją brodę i zmusił bym na niego spojrzała. Jeo oczy nie były zimne. Było w nich widać złość i zażenowanie. Wielki Uchiha miał emocje!
-Odwal się Sasuke. Dostałeś co chciałeś. Daj mi spokój. –Odtrąciłam jego rękę i wyszłam z kuchni. Skierowałam się do salonu w poszukiwaniu  nowego trunku, który miałby zająć mi następny dzień. Tym razem burzliwy więc powinnam znaleźć mocniejszy wspomagacz. Podeszłam do barku. Niewiele tam zostało. Wzięłam pierwszą lepszą  wódkę i kieliszek. Usiadłam wygodnie na kanapie i nalałam pierwszy kieliszek. Wlałam go sobie do ust i poczułam okropny smak i drażniącą woń. Nagle kieliszek został mi wyrwany z ręki i  z hukiem roztrzaskał się o podłogę.
-Zwariowałaś?! Jaki z Ciebie pożytek skoro ciągle pijesz. Mogłem Cię zabić gdy miałem okazję. –Mówił zimno ale nutka irytacji w jego głosie rozbawiła mnie. Zaczęłam się cicho śmiać. Z uśmiechem na ustach wzięłam butelkę, ale ta również została mi wyrwana z ręki. A głośnym trzaskiem wylądowała na ścianie pokoju.
-Jesteś normalny?! Zmarnować tyle wódki?! Będzie śmierdzieć! –Wściekła, że pozbawił mnie mojego „uszczęśliwiacza” stanęłam z nim oko w oko. –Przepuść mnie. Idę poszukać czegoś innego. –ale nie odsunął się. Patrzył na mnie, na moje oczy, na moją twarz. Chciałam go odepchnąć ale on skutecznie złapał moje nadgarstki i przyciągnął bliżej siebie. Szamotałam się. Nie bolało, ale jego bliskość przyprawiała mnie o ciarki. Spojrzałam w jego oczy i wtedy to się stało. Wystarczyła krótka chwila, a nasze usta samoczynnie się do siebie zbliżyły. Całował niepewnie, delikatnie jakby bał się, że ucieknę. Ja chciałam czegoś więcej, namiętności i gwałtowności, którą obdarzył mnie we wcześniejszych pocałunkach. Przywarłam do niego i pogłębiłam pocałunek. Nie wiedziałam dlaczego, ale to pewnie przez alkohol.

*
To był odruch, który ona zainicjowała. Gdyby nie spojrzała na mnie tymi swoimi oczami wszystko potoczyłoby się inaczej. Gdyby nie zaczęła pić wszystko byłoby dobrze, ale ona musiała topić smutki w alkoholu. Zresztą, dawno zapomniała dlaczego tu jest. Nie pamiętała nocy z pilotem, a ja dzięki temu mogłem nią skutecznie manipulować. Między pocałunkami wyszeptała moje imię, tak zmysłowo brzmiało w jej ustach.
-Pragnę cię. –Szepnąłem jej do ucha przygryzając delikatnie jej ucho. Ona po prostu rzuciła się w moje objęcia jak lwica. Ponętna, zmysłowa stałą przede mną w samym szlafroku i bieliźnie. Przez ten cały czasy spędzony tu wychudła. Ten alkohol ją zniszczy. Mimo wszystko nadal była piękna, pociągająca. I obojętnie ile by wypiła nadal działała na mnie tak samo. Przeklęta Haruno. Niszczy mi plany. Cóż. Zobaczymy jak będzie się czuła jutro, gdy już nie będzie co pić. Gdy zostanie z realnością sam na sam i będzie musiała stawić jej czoła.

*
Miałam ochotę rzucić się na niego tu i teraz. Nie wiem dlaczego. Chciałam jego pieszczot, byłam spragniona jego ciała. Gdy złapał mnie w pasie wskoczyłam mu w ramiona oplatając jego biodra swoimi nogami. Przywarłam do niego najmocniej jak potrafiłam. Teraz mogłam patrzeć na niego z góry. Zarumieniłam się, gdy jego ręce spoczęły na moich pośladkach by podtrzymać ta pozycję. Rozpięłam guziki jego koszuli i całowałam jego obojczyk w czasie gdy on napawał się tą pieszczotą. Chciał mnie położyć na kanapie jednak ja zaprotestowałam.
-Nie Sasuke. Pokaż co potrafisz. –Nie wiem dlaczego to powiedziałam. Po prostu to samo wyrwało mi się z ust. Uśmiechnął się zawadiacko, a ja zaraz za sobą poczułam zimną ścianę.
-Ah, tak. Pani prokurator lubi się bawić? –Widziałam w myślach swoją twarz. Czułam jak krew napływa mi do policzków. Zamruczałam cicho gdy przejechał językiem po mojej szyi. To były uczucia, których nigdy nie było dane mi poznać. Nie pamiętam ostatniej nocy z Sasuke. Byłam tak pijana, że pozostałą tylko czarna dziura we wspomnieniach. Strącił dłonią z komody wszystko co na niej stało i usadził mnie na zimnym drewnie. Mimo, że siedziałam tak wysoko nadal nie przewyższałam stojącego Uchihy.  Zsunęłam białą koszulę z jego ramion. Opadłą z cichym szelestem na podłogę. Spodnie powędrowały zaraz za koszulą. Był takie idealny. Wysoki, umięśniony i zabójczo przystojny. Jego skóra była blada, mimo słońca z którym zmagaliśmy się co dnia. Pierwsza błyskawica przecięła pociemniałe niebo. Pisnęłam. Zatkał mi usta pocałunkiem. Tak żarliwym, że traciłam zmysły. Jego dłonie błądziły po moim ciele. Delikatnie przesuwały się z talii w górę i powrotem w dół. Gdy ścisnął moją pierś myślałam, że zwariuję.
-Sasuke… -To była zachęta by posunął się dalej. Ale on po prostu się ze mną droczył. Postawił mnie powrotem na ziemi, a moje nogi stopniowo próbowały przyzwyczaić się do grawitacji.
-Chodź. –Wiedziałam, że prowadzi mnie do jego sypialni. Obijaliśmy się od ściany do ściany. Całując się tak spragnieni swojej bliskości. Gdy znaleźliśmy się w pokoju natychmiast zostałam pchnięta na łóżko i przygnieciona przyjemnym ciężarem Sasuke. Złapał moje dłonie i przytrzymywał je jedną ręką nad głową. Druga błądziła gdzieś po moim ciele. Szlafrok zgubiłam gdzieś jeszcze na korytarzu. Moich majtek przed chwilą też się pozbył. Raczej nie zostało z nich zbyt wiele. Kiedy dotknął mnie w najczulszym i najintymniejszym miejscu moje emocje osiągnęły szczytu.  Krzyknęłam cicho w momencie gdy jego palce rozpoczęły wędrówkę we mnie. Pocałował mnie namiętnie. Oddawałam pocałunki z tą samą pasją.  Byłam gotowa na swój pierwszy raz. Pierwszy świadomy raz. Wszedł we mnie szybkim, zdecydowanym ruchem a ja poczułam ogromny ból. Krzyknęłam. Otworzyłam szeroko oczy. Spojrzałam na Uchihę . Przez jego twarz najpierw przeleciała nutka zdziwienia ale po chwili zniknęła.
-Mówiłeś, że my już raz… -Wyjąkałam.
-Blefowałem. –Uśmiechnął się cynicznie i zaczął poruszać się we mnie. Ból ustąpił a ja znalazłam się w niebie. Nasze ciała połączyły się w jedność. Jeszcze nigdy nikt nie był tak blisko mnie. Osiągnęliśmy spełnienie w jednym momencie. Nasz krzyk zagłuszył grzmot i błysk przecinający niebo nad nami. Kochaliśmy się w burzy. Nasze uczucia toczyły ze sobą walkę na oceanie naszych myśli. Prawdziwy sztorm był w nas.
*
Z żadną kobietą nie było mi tak dobrze. Z żadną nie dopasowałem się tak idealnie. Ona była wyjątkowa. Szkoda tylko, że była moim największym wrogiem. Zemsta była słodka. A już niedługo zacznie się dla niej prawdziwe piekło. To był tylko wstęp do całego planu. Dała się omamić. Uśmiechnąłem się sam do siebie przykrywając pościelą kobietę, która spała teraz obok mnie. Niewinna, piękna, nieświadoma i zakochana.



2 komentarze:

  1. Coś pięknego.. Ten rozdział bardzo mnie podobał się. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
    Rozdział krótki, ale widzę, że chcesz nas pozostawić zawsze w takiej niepewności 'co będzie dalej?'. Zostawiasz niedosyt i o to właśnie chodzi! Ciesze się, że zaczęłaś częściej pisać po mimo problemów, których masz. Życzę przypływu weny pozdrawiam ;)
    Haspey

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyznaje, że tego się nie spodziewałam ;) Byłam pewna, że będziemy czekali jeszcze przez jakiś czas na ich pierwszy raz :D Jednak cieszę się, że tak się nie stało ;) Z początku trochę się pogubiłam gdy Sakura była przekonana, że spała już z Uchiha. Myślałam, że ominęłaś jakiś czas jednak potem wszystko się wyjaśniło. Swoją drogą jestem przekonana, że Sasuke nie spodziewał się tego, że to był jej pierwszy raz. Poza tym skąd on wie, że ona jest w nim zakochana? I co takiego zamierza zrobić mówiąc, że czeka ją piekło? Czekam na odpowiedzi na te i wiele innych pytań :)

    Z niecierpliwością czekam na kolejną notkę :D
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń