„Kuś,
całuj
i pieść.
Nie przestawaj, aż wyparuje alkohol.”
całuj
i pieść.
Nie przestawaj, aż wyparuje alkohol.”
Wygodne, ciepłe łóżko i ból głowy
ostatnimi czasy witały mnie dość często. Opróżniłam chyba cały barek Sasuke. Wypiłam cały alkohol jaki się tam
znajdował. Od normalnego sake, poprzez wina, whiskey, piwa i wódki. Zostało
oczywiście jeszcze klika perełek, których wolałam nie ruszać. Nie wiem, czy
Uchiha w ogóle zauważył zniknięcie prawie całego ekwipunku. Jeśli tak dalej
pójdzie popadnę w nałóg. Myślę, że jeszcze nie dopadł mnie do końca.
Przyzwyczaiłam się do takiego życia. Może przyzwyczaiłam to niekoniecznie dobre
słowo-przystosowałam się do obecnej sytuacji, to określenie bardziej pasuje. Całe
życie musiałam się przystosowywać więc tym razem mi się udało. Alkohol mi
pomagał, tak przynajmniej myślałam. Pod wpływem byłam szczęśliwa, nie liczyła
się przeszłość i przyszłość. Teraźniejszość była usłana kolorowym brakiem
myśli. Wszystko zaczęło się od kolacji z Nim. Wino. A potem pustka. Tamtego
dnia telewizja, radio. Wszystko co dawało mi jakikolwiek kontakt ze światem
zewnętrznym zniknęło. Sasuke nie wytłumaczył mi dlaczego. Twierdził tylko, że
to dla mojego dobra, że tak będzie lepiej. A ja go usłuchałam sącząc kolejny
kieliszek wina. I na tym się skończyło. Nie zadawałam pytań. Rzadko go
widziałam. Tamtej pamiętnej nocy podobno kochaliśmy się żarliwie. Obudziłam się
następnego dnia z ogromnym bólem głowy zupełnie naga w łóżku Sasuke. Jego nie
było. Jak zwykle. Zawsze znikał. Był, a potem puff…znikał. Nawet nie wiedziałam
ile czasu już nie dawała znaku życia w Tokio. Zwiedziłam całą tą ogromną wyspę.
Tak mi się wydawało. Było tu kilka
tropikalnych lasów, w które kiedyś zapuściłam się głębiej. Pamiętam, ze wtedy
Sasuke szukał mnie cały dzień. Był wściekły. Ale później byłam już tak pijana,
że nie byłam w stanie się z nim kłócić. Miałam zupełną swobodę. Mogłam poruszać
się gdzie chce, robić co chcę. Moje życie było tak beztroskie jak nigdy.
Wiedziałam, że gdybym odstawiła alkohol znów byłabym w pułapce zemsty, którą
szykował mi Uchiha. Zbyt długo świeciło słońce, w końcu musiała nadejść burza.
Skacowana zwlekłam
się z łóżka. Zachwiałam się u kopnęłam stojącą obok butelkę. Odsłoniłam
zasłony, a niebo spowiły gęste burzowe chmury. Musiało być późne popołudnie.
Znów przespałam cały dzień.
-Ogarnij się
Haruno. Zobacz co z Ciebie zostało. –Stanęłam naga przed lustrem. Schudłam.
Moje kości policzkowe stały się bardziej widoczne. Włosy urosły troszkę, teraz
całe poplątane w nieładzie. Byłam ładna. Mogłam tak powiedzieć mimo widocznych
śladów przepicia. Odszukałam wzrokiem swojej bielizny. Nałożyłam czarne
koronkowe majtki i szlafrok. Uchihy pewnie i tak nie będzie w domu. Ciągle
gdzieś łaził. Wyszłam z pokoju, który
ostatnio mogłam nazwać swoim i skierowałam się do kuchni. Było tam ciemno.
Nadciągała ta długo wyczekiwana i zanosząca się burza. Sztormy bywał straszne.
Nie tylko na jachcie ale nawet i tutaj w tej wielkiej rezydencji.
-Jaśnie pani
raczyła wstać? –usłyszałam dobrze mi znany głos. Wyczekiwałam spotkania z nim.
Na wyspie nie było innych ludzi więc nawet kurtka rozmowa z nim była czymś
dobrym. Nawet pomimo tego, że to przez niego tu jestem.
-Uchiha…Masz tu
jakąś aspiryne? Proszę Cię, nie wrzeszcz tak. –Jego ciężki i zimny głos ranił
mi uszy.
-Znów piłaś.
–Warknął. Nie widzieliśmy się chyba od dwóch dni. Przynajmniej nie przypominam
sobie żeby w stanie pomiędzy kacem, a pijaństwem gdzie go widziałam.
-Moja sprawa!
–odburknęłam. Wyciągnęłam z lodówki zimną wodę i wypiłam pół butelki od razu.
–ahh…- Było lepiej.
-Nie ignoruj mnie
gdy do ciebie mówię! –Ujął moją brodę i zmusił bym na niego spojrzała. Jeo oczy
nie były zimne. Było w nich widać złość i zażenowanie. Wielki Uchiha miał
emocje!
-Odwal się Sasuke.
Dostałeś co chciałeś. Daj mi spokój. –Odtrąciłam jego rękę i wyszłam z kuchni.
Skierowałam się do salonu w poszukiwaniu
nowego trunku, który miałby zająć mi następny dzień. Tym razem burzliwy
więc powinnam znaleźć mocniejszy wspomagacz. Podeszłam do barku. Niewiele tam
zostało. Wzięłam pierwszą lepszą wódkę i
kieliszek. Usiadłam wygodnie na kanapie i nalałam pierwszy kieliszek. Wlałam go
sobie do ust i poczułam okropny smak i drażniącą woń. Nagle kieliszek został mi
wyrwany z ręki i z hukiem roztrzaskał
się o podłogę.
-Zwariowałaś?!
Jaki z Ciebie pożytek skoro ciągle pijesz. Mogłem Cię zabić gdy miałem okazję. –Mówił
zimno ale nutka irytacji w jego głosie rozbawiła mnie. Zaczęłam się cicho śmiać.
Z uśmiechem na ustach wzięłam butelkę, ale ta również została mi wyrwana z
ręki. A głośnym trzaskiem wylądowała na ścianie pokoju.
-Jesteś normalny?!
Zmarnować tyle wódki?! Będzie śmierdzieć! –Wściekła, że pozbawił mnie mojego „uszczęśliwiacza”
stanęłam z nim oko w oko. –Przepuść mnie. Idę poszukać czegoś innego. –ale nie
odsunął się. Patrzył na mnie, na moje oczy, na moją twarz. Chciałam go
odepchnąć ale on skutecznie złapał moje nadgarstki i przyciągnął bliżej siebie.
Szamotałam się. Nie bolało, ale jego bliskość przyprawiała mnie o ciarki.
Spojrzałam w jego oczy i wtedy to się stało. Wystarczyła krótka chwila, a nasze
usta samoczynnie się do siebie zbliżyły. Całował niepewnie, delikatnie jakby
bał się, że ucieknę. Ja chciałam czegoś więcej, namiętności i gwałtowności,
którą obdarzył mnie we wcześniejszych pocałunkach. Przywarłam do niego i
pogłębiłam pocałunek. Nie wiedziałam dlaczego, ale to pewnie przez alkohol.
*
To był odruch,
który ona zainicjowała. Gdyby nie spojrzała na mnie tymi swoimi oczami wszystko
potoczyłoby się inaczej. Gdyby nie zaczęła pić wszystko byłoby dobrze, ale ona
musiała topić smutki w alkoholu. Zresztą, dawno zapomniała dlaczego tu jest.
Nie pamiętała nocy z pilotem, a ja dzięki temu mogłem nią skutecznie
manipulować. Między pocałunkami wyszeptała moje imię, tak zmysłowo brzmiało w
jej ustach.
-Pragnę cię. –Szepnąłem
jej do ucha przygryzając delikatnie jej ucho. Ona po prostu rzuciła się w moje
objęcia jak lwica. Ponętna, zmysłowa stałą przede mną w samym szlafroku i
bieliźnie. Przez ten cały czasy spędzony tu wychudła. Ten alkohol ją zniszczy.
Mimo wszystko nadal była piękna, pociągająca. I obojętnie ile by wypiła nadal
działała na mnie tak samo. Przeklęta Haruno. Niszczy mi plany. Cóż. Zobaczymy
jak będzie się czuła jutro, gdy już nie będzie co pić. Gdy zostanie z
realnością sam na sam i będzie musiała stawić jej czoła.
*
Miałam ochotę
rzucić się na niego tu i teraz. Nie wiem dlaczego. Chciałam jego pieszczot,
byłam spragniona jego ciała. Gdy złapał mnie w pasie wskoczyłam mu w ramiona
oplatając jego biodra swoimi nogami. Przywarłam do niego najmocniej jak
potrafiłam. Teraz mogłam patrzeć na niego z góry. Zarumieniłam się, gdy jego
ręce spoczęły na moich pośladkach by podtrzymać ta pozycję. Rozpięłam guziki
jego koszuli i całowałam jego obojczyk w czasie gdy on napawał się tą
pieszczotą. Chciał mnie położyć na kanapie jednak ja zaprotestowałam.
-Nie Sasuke. Pokaż
co potrafisz. –Nie wiem dlaczego to powiedziałam. Po prostu to samo wyrwało mi
się z ust. Uśmiechnął się zawadiacko, a ja zaraz za sobą poczułam zimną ścianę.
-Ah, tak. Pani
prokurator lubi się bawić? –Widziałam w myślach swoją twarz. Czułam jak krew
napływa mi do policzków. Zamruczałam cicho gdy przejechał językiem po mojej
szyi. To były uczucia, których nigdy nie było dane mi poznać. Nie pamiętam
ostatniej nocy z Sasuke. Byłam tak pijana, że pozostałą tylko czarna dziura we
wspomnieniach. Strącił dłonią z komody wszystko co na niej stało i usadził mnie
na zimnym drewnie. Mimo, że siedziałam tak wysoko nadal nie przewyższałam stojącego
Uchihy. Zsunęłam białą koszulę z jego
ramion. Opadłą z cichym szelestem na podłogę. Spodnie powędrowały zaraz za
koszulą. Był takie idealny. Wysoki, umięśniony i zabójczo przystojny. Jego skóra
była blada, mimo słońca z którym zmagaliśmy się co dnia. Pierwsza błyskawica
przecięła pociemniałe niebo. Pisnęłam. Zatkał mi usta pocałunkiem. Tak
żarliwym, że traciłam zmysły. Jego dłonie błądziły po moim ciele. Delikatnie przesuwały
się z talii w górę i powrotem w dół. Gdy ścisnął moją pierś myślałam, że zwariuję.
-Sasuke… -To była
zachęta by posunął się dalej. Ale on po prostu się ze mną droczył. Postawił
mnie powrotem na ziemi, a moje nogi stopniowo próbowały przyzwyczaić się do grawitacji.
-Chodź. –Wiedziałam,
że prowadzi mnie do jego sypialni. Obijaliśmy się od ściany do ściany. Całując
się tak spragnieni swojej bliskości. Gdy znaleźliśmy się w pokoju natychmiast
zostałam pchnięta na łóżko i przygnieciona przyjemnym ciężarem Sasuke. Złapał
moje dłonie i przytrzymywał je jedną ręką nad głową. Druga błądziła gdzieś po moim
ciele. Szlafrok zgubiłam gdzieś jeszcze na korytarzu. Moich majtek przed chwilą
też się pozbył. Raczej nie zostało z nich zbyt wiele. Kiedy dotknął mnie w
najczulszym i najintymniejszym miejscu moje emocje osiągnęły szczytu. Krzyknęłam cicho w momencie gdy jego palce
rozpoczęły wędrówkę we mnie. Pocałował mnie namiętnie. Oddawałam pocałunki z tą
samą pasją. Byłam gotowa na swój
pierwszy raz. Pierwszy świadomy raz. Wszedł we mnie szybkim, zdecydowanym
ruchem a ja poczułam ogromny ból. Krzyknęłam. Otworzyłam szeroko oczy.
Spojrzałam na Uchihę . Przez jego twarz najpierw przeleciała nutka zdziwienia ale
po chwili zniknęła.
-Mówiłeś, że my
już raz… -Wyjąkałam.
-Blefowałem. –Uśmiechnął
się cynicznie i zaczął poruszać się we mnie. Ból ustąpił a ja znalazłam się w
niebie. Nasze ciała połączyły się w jedność. Jeszcze nigdy nikt nie był tak
blisko mnie. Osiągnęliśmy spełnienie w jednym momencie. Nasz krzyk zagłuszył
grzmot i błysk przecinający niebo nad nami. Kochaliśmy się w burzy. Nasze
uczucia toczyły ze sobą walkę na oceanie naszych myśli. Prawdziwy sztorm był w
nas.
*
Z żadną kobietą
nie było mi tak dobrze. Z żadną nie dopasowałem się tak idealnie. Ona była
wyjątkowa. Szkoda tylko, że była moim największym wrogiem. Zemsta była słodka.
A już niedługo zacznie się dla niej prawdziwe piekło. To był tylko wstęp do całego
planu. Dała się omamić. Uśmiechnąłem się sam do siebie przykrywając pościelą kobietę,
która spała teraz obok mnie. Niewinna, piękna, nieświadoma i zakochana.
Coś pięknego.. Ten rozdział bardzo mnie podobał się. Nie spodziewałam się takiego obrotu spraw.
OdpowiedzUsuńRozdział krótki, ale widzę, że chcesz nas pozostawić zawsze w takiej niepewności 'co będzie dalej?'. Zostawiasz niedosyt i o to właśnie chodzi! Ciesze się, że zaczęłaś częściej pisać po mimo problemów, których masz. Życzę przypływu weny pozdrawiam ;)
Haspey
Przyznaje, że tego się nie spodziewałam ;) Byłam pewna, że będziemy czekali jeszcze przez jakiś czas na ich pierwszy raz :D Jednak cieszę się, że tak się nie stało ;) Z początku trochę się pogubiłam gdy Sakura była przekonana, że spała już z Uchiha. Myślałam, że ominęłaś jakiś czas jednak potem wszystko się wyjaśniło. Swoją drogą jestem przekonana, że Sasuke nie spodziewał się tego, że to był jej pierwszy raz. Poza tym skąd on wie, że ona jest w nim zakochana? I co takiego zamierza zrobić mówiąc, że czeka ją piekło? Czekam na odpowiedzi na te i wiele innych pytań :)
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejną notkę :D
Pozdrawiam i życzę weny!