poniedziałek, 20 stycznia 2014

21. Porcelanowa waza



„Jeśli ktoś znika z twojego życia i wiesz że już go nigdy nie zobaczysz.
Możesz napisać wszystkie rzeczy których nie mogłeś powiedzieć ,ale  chciałeś
Weź kartkę, długopis i napisz list. To może być długie, a może zawierać jedno słowo.
Napisz to do człowieka który odszedł, ale nie wysyłaj tego. Kiedy napiszesz, spal to.
Zostaniesz uwolniony od wszystkich uczuć i emocji.”

*
Strach jest spowodowany wewnętrzną obawą przed nieznanym, troską o życie innych jak i swoje. Strach paraliżuje, ale także daje odwagę. Odwaga jest przetrwaniem, walką o życie. Ale tę walkę można przegrać. Można przegrać też życie. Bo, gdy umiera ktoś bliski życie staje się bezcelowe. Wyrzuty sumienia są głośniejsze niż szept duszy, proszący o przetrwanie. A sumienie nie zamilknie. Ono jest głuche na prośby człowieka, na jego ciche, gorzkie łkanie. Sumienie wyniszczy każdego, kto je posiada, bo to jego rola. I prędzej czy później i tak doprowadzi nas do obłędu. A wtedy nadejdzie Śmierć. Cicha Pani, która podziękuje sumieniu za kolejną ofiarę. Zatopi zmysły swej zdobyczy w cichej kołysance. Kołysance bez przebaczenia, bez ulgi. W ciemności.

Moje oczy spowiła ciemność mimo, że byłam pewna, że są otwarte. Czułam pod sobą zimno i delikatność. Niewiele pamiętałam z poprzednich wydarzeń. Czułam się dziwnie. Moje przeczucia mówiły, że stało się coś złego. Coś co bardzo mnie raniło, ale nie mogłam sobie przypomnieć co to takiego. Byłam sama. W otchłani myśli. Pusta, bez wspomnień. Chciałabym czuć, cokolwiek: ból, złość, nienawiść, strach, szczęście. Tak, musiało coś się stać. Przecież tyle negatywnych uczuć nie mogło narodzić się w mojej głowie od tak. Próbowałam się podnieść. Nie byłam pewna czy mogę, bo przecież miejsce w którym jestem mogło być czymkolwiek. Trumną, w której zakopano mnie przez grzechy, które w życiu popełniłam, a może ciemnym lochem, dziurą wykutą w skale, moim pokojem. Nie, mój pokój nigdy nie był tak ciemny i tak zimny.  Nie mogłam przyzwyczaić oczu do ciemności. Przecież musi być tu jakieś źródło światła, światełko w tunelu. Usiadłam. Czyli dzięki Bogu nie zakopano mnie w trumnie-żywcem. Pokręciłam głową w kółko, przesunęłam się prawo. Powoli, delikatnie szukając przedmiotów, gruntów, przepaści. To na czym siedziałam było miękkie. Przesuwając się, natrafiłam na przepaść. Delikatnie zsunęłam stopę w otchłań. Nie byłam pewna czy mogę spodziewać się gruntu, dlatego robiłam to ostrożnie. I nagle odetchnęłam. Moja stopa stanęła delikatnie na czymś twardym.
-Podłoga? – Powiedziałam sama do siebie. To musiała być podłoga, a to na czym w tym momencie siedziałam to z pewnością łóżko. Czyli znajduję się w pomieszczeniu, a więc gdzieś muszą być okna. Postawiłam drugą stopę na podłodze i wstałam. Delikatnie, małymi kroczkami przesuwałam się po posadzce. Wyciągnęłam ręce przed siebie szukając jakichkolwiek przeszkód. Przemierzałam ciemność, nie wiedziałam nawet jak długo. Z pewnością były to chwile, ciągnące się w nieskończoność. Jak jazda we mgle. Nagle dotknęłam czegoś. Jakby materiał, lekkie i zwiewne, unoszące się w powietrzu. Szarpnęłam tym na bok i ujrzałam granat nieba i miliony mrugających gwiazd. Ludzi, którzy umarli i spoglądają na nas, tam z wysoka oglądają nasze życie. Okno przez które patrzyłam było wyjściem na taras. Niestety zakluczonym, ponieważ szarpniecie nie dało żadnego skutku. Nie było księżyca, zakryła go jedna, drobna chmurka która tamowała większość jego światła. Odwróciłam się w stronę pomieszczenia. Pokój w ciemnym kolorze. Czarne zasłony, które teraz znajdowały się obok mnie, ogromne łóżko z baldachimem w ciemnych kolorach i postać siedząca na wielkim fotelu. Drgnęłam. Nie mogłam dostrzec kto to jest. Słaby blask gwiazd zdołał oświetlić tylko stopy wysunięte przed fotel. Bose stopy i kawałek spodni nieznajomego nawet nie drgnęły.
-Kim Jesteś? – Zapytałam niepewnie. Byłam przestraszona. Nie wiedziałam gdzie jestem, miałam dziurę w pamięci, a naprzeciwko mnie siedział nieznajomy, który mógł być moim wrogiem, lub zbawcą.
-Twoją zgubą. – Usłyszałam. Więc jednak był złym charakterem. Pytanie tylko skąd się u wziął, i kim jest?
-Co ja tu robię? Co Ty tutaj robisz? – Kolejne pytania. Miałam wiele pytań. Jednak odpowiedzi były krótkie i nic mi nie mówiące.
-Rozmawiamy sobie. – Mój rozmówca miał naprawdę niezłe poczucie humoru. Irytowało mnie to, że nie wiem kim jest. Nagle w ciemności rozbłysły dwa czarne punkty z niewielką białą otoczką. Oczy, to były jego oczy. Mroczne, czarne. Tylko jedna osoba miała takie oczy.
-Itachi... – wyszeptałam.  Strach nie dawał mi sie ruszyć. -Uchiha Itachi. -zrobiłam krok w tył, gdy stopy zniknęły mi z zasięgu wzroku. -Nie możliwe. Przecież ty jesteś w więzieniu. -Cyniczny śmiech, rechot, który ogłuszał moje zmysły.
-Mylisz się Haruno. Nie jestem Itachim, on byłby zbawieniem dla ciebie, zapewnił by Ci szybką śmierć. Ja zgotuję ci piekło, będziesz umierała każdego dnia na nowo, będziesz cierpiała, a ja będę sie napawał twoim upadkiem. Będziesz jak Prometeusz, a ja będę orłem, który będzie ci wyjadał resztki nadziei.- I wtedy wyszedł z cienia. To nie był itachi, to był...
-Uchiha Sasuke -Wszystko wróciło. Śmierć Sasori'ego, szpital, statek, porwanie, ocean. Przypomniałam sobie każdą sekundę tego piekła. Piekła, które trwało od niedawna, a ja czułam jakby ciągnęło się latami. On chciał zemsty, a ja ponosiłam karę za swoją głupotę. Straciłam bliskich, dom, życie. Nie, nadal żyję, straciłam szansę na normalne życie. Na nową rodzinę, na miłość, przyjaciół i szczęście.
-Oo, przypomniałaś sobie? Na szczęście bo nie chciał bym od nowa pokazywać ci co cię spotkało i jeszcze spotka, to by było takie uciążliwe. - Cofnęłam się i napotkałam na plecach zimne szkło. On podchodził coraz bliżej, a ja byłam w pułapce. Odwróciłam się tyłem do niego, by nie patrzeć na te zimne oczy. Szarpałam tymi cholernymi drzwiami, które imitowały okno, waliłam z nadzieję, że pękną. A tu nic, ani ryski. - Nie łódź się, to szkło nie pęka. - Szept, rozległ się przy moim uchu. Poczułam dłoń w talii. Dokładnie, dotyk każdego palca ziębił mi skórę. Jego dłonie były tak samo zimne jak on sam. I nagle zdałam sobie sprawę, że jestem naga. Na moim ciele nie było ani centymetra tkaniny. Odsunęłam się od niego i wskoczyłam za zasłonę. Jak on śmiał? Jak śmiał na mnie patrzeć, jak śmiał mnie dotykać?!
-Zostaw mnie, odejdź! - Krzyczałam mimo, że wiedziałam, że nic mi to nie da. Był okropny. Nienawidziłam go, ale strach który we mnie wywierał był ogromny. Był uosobieniem diabła, któr miał mnie zniszczyć.
-Czy ty myślisz Haruno, że w swoim życiu nie widziałem nagiego ciała? Mylisz się, widziałem ich wiele. bardziej powabniejszych i zgrabniejszych niż twoje. Nie łudźmy się, jesteś przeciętna. - Przeciętna? Fakt, nigdy nie dbałam o swoje ciało. Wykonywałam podstawowe zabiegi typowe dla kobiety w XXI wieku. Ale nie chodziłam na siłownię, nie liczyłam kalorii. Ale z pewnością nie może mnie porównywać do innych. Jestem sobą i to czyni mnie wyjątkową na swój sposób. Moja ręka zamachnęła się i wylądowała na jego policzku. Nie będzie mnie obrażał, nie on! na jego twarzy pojawiło się zdziwienie, które po chwili zmieniło się we wściekłość.
-Przesadziłaś! - Ryknął. Wtedy wiedziałam, że powinnam się zacząć bać.
*
Mała, głupia kobieta. Co ona sobie myślała, że może mnie bezkarnie uderzyć? Że tak  po prostu odejdę i zostawię ją w spokoju? Tak bardzo się myliła. Powinna wiedzieć, do czego jestem zdolny, jak bardzo mogę ją skrzywdzić, ale mimo tego nie zawahała się, nie dała się obrażać. Mimo swoich dołków emocjonalnych miała charakterek. Złapałem ją w pasie przez zasłonę i podniosłem do góry. Szarpała się i nie puszczała kawałka materiału myśląc, że ją obroni. Pociągnąłem gwałtowniej, a materiał odczepił się od karnisza. Zrobiłem kilka kroków i rzuciłem ją na łóżko. Z impetem upadła na miękki materac. Mimo wszystko musiało ją troszkę zaboleć, o to chodziło. Usiadłem na niej okrakiem. Szamotała sie, szukała wyjścia z opresji. ucieczki ode mnie, ale nie wiedziała, że jej nie ma. Nikt nie zdoła mi uciec, zwłaszcza tak marna osóbka jak ona.
-Trzeba panować nad ruchami, tatuś cie nie nauczył, że nie podnosi się rąk na silniejszych? -Spochmurniała- Ach tak, zapomniałem. Mój brat ich zabił. Patrzył jak twój tatuś błaga o litość. Jakież to było zabawne. Wiesz, wszystko mi opowiedział. Twoja matka jęczała jak suka nad jego ciałem. A Itachi po prostu stał i się śmiał. Rozkoszne prawda? Wszystko mi opowiedział. Uwielbiałem tą historię. - Ach, ja cudownie było patrzeć gdy w jej oczach pojawiają się zły. Ranienie jej było lekarstwem na samotność, którą ona sama spowodowała.
-Jesteś psychopatą! - Krzyczała, szamocząc się. Była tak piękna, taka drobna i krucha. Jak ulubiona waza mojej matki, która stała teraz na stoliczku obok nas. trzeba będzie ją stąd usunąć. jest zbyt cenna.
-Tylko według ciebie. Tyle kobiet padło mi już do stup. Prosiły, błagały bym tylko na nie spojrzał. A ty co? Udajesz wspaniałą panią prokurator, cnotkę, niepokalana dziewicę. Jak długo jeszcze pozostaniesz w taki stanie? Jak myślisz? - Pocałowałem ją, gwałtownie i mocno. Z największa zachłannością. Nie dlatego, że miałem to w planie. Musiałem, jej usta kusiły, ciało przyciągało. W sumie, było mi to na rękę. upokorzenie jej było w moich planach. Co by ludzie powiedzieli, gdyby dowiedzieli się, że baraszkuje z bratem skazańca. Nie zniosła by tego. Dotykałem jej ramion, jej skóry. Błądziłem ustami po jej ciele, w czasie gru ona łkała i prosiła bym przestał. - Cóż, Sama powiedziałaś, że jesteś moją żoną. Chyba czas najwyższy przypieczętować nasze małżeństwo. -Kontynuowałem pocałunki.
-Zostaw mnie! -Usłyszałem jej krzyk i poczułem ból na głowie. Trzask i chwilowe zamroczenie. Zepchnęła mnie z siebie, zabrała strzępki zasłony, owinęła się nimi i uciekła w stronę drzwi. Zajęło mi chwilę pozbieranie się po szoku, którego doznałem. Gdy odzyskałem świadomość spojrzałem co było przyczyną bólu. Porcelanowa waza mojej matki, a raczej jej roztrzaskane strzępki leżały na pościeli. Ogarnęła mnie wściekłość. Złapałem się za głowę. Poczułem krew na palcach. Wstałem. Ona szarpała się z drzwiami. Podszedłem do niej i odwróciłem ku sobie, po czym wymierzyłem jej siarczysty policzek.
-Jesteś potworem! - złapała się za bolące miejsce i zsunęła się po ścianie obok drzwi. Nie spoglądając na nią dłużej wyszedłem, trzaskając drzwiami i zamykając je na klucz. Płakała cicho, lecz dosłyszalnie. To jeszcze nie koniec, oj nie. Odwróciłem sie i ruszyłem korytarzem tylko w sobie znaną stronę.
*
Od Life: Aj, długa notka. Marudziliście, że długo mnie nie było i że krótko piszę. Powróciłam z weną, mam nadzieję, że zostanie ona ze mną na dłużej.  Zmieniłam wygląd, na razie tylko na taki było mnie stać. Stworzyłam e-mail dla bloga i stronę na facbooku, do której polubienia serdecznie zapraszam. Beda tam ukazywały się informacje co do nowych rozdziałów. Mam nadzieję, że się podobało. Proszę, nie karajcie mnie za piosenkę w tle, ale tak bardzo pasuje mi do tego opowiadania. W sumie to przecież jej słuchając je wymyśliłam. :*

10 komentarzy:

  1. Świetny rozdział :) Ciesze się, że wróciłaś i kontynuujesz bloga :D Ach ten Sasuke taki zły, taki zimny, taki przystojny :P Trochę się zawiodłam, że jednak scena w łóżku nie skończyła się inaczej :D Ale wiem, że masz plan co do opowiadania więc będę siedzieć cichutko :) Czekam na następny rozdział, który mam nadzieje ukarze się szybciutko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie tam plan. Wszystko wymyślam jak piszę, Nigdy nie wiem co sie do końca wydarzy. Jest kilka wątków, które wymyśliłam i muszę uwzględnić, bo są ważne ale one sięgają rozdziałów ok. 25 ;p

      Oj, ceny łóżkowe często będą się tak kończyć.

      Usuń
    2. Ach no jakoś przeżyję te sceny, zwłaszcza że zawsze towarzyszą temu obroty rąk i usta Sasuke :)

      Usuń
  2. Ajajajajaj ! Ten Sasuke taki zimny i obojętny... Uwielbiam go takiego :) Bardzo się cieszę, że w końcu pojawiła się tu notka. Bardzo lubie takie rozdziały z lekką przemocą hah... Sasuke się mocno wkurzył za tą wazę. Ciekawe co wymyśli za karę dla naszej Haruno. Czekam na kolejną notkę i mam nadzieję, że się pojawi niedługo :)

    OdpowiedzUsuń
  3. ahhh!! Opowiadanie świetne :) A to jak przedstawiasz Sasuke jest genialne :D Zaborczy i oschły... do czasu??? Fajne było to, że nazwał ją przeciętną a w myślach wychwalał :D Oby tak dalej :P
    Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejciu ten Sasuke w mrocznej stronie jest super :D Ciekawe co on tam jeszcze jej wymyśli :) Długo cię tak nie było że myślałam już że nie wrócisz, strasznie podoba mi się szablon i to że ta notka była trochę dłuższa :D Czekam teraz na nexta i mam nadzieję że pisanie nie zajmkie ci tyle czasu jak ostatnio :p Oby ci wena sprzyjała :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowna notka :D Mi również ciemna strona Sasuke najbardziej się podoba ;) Mam nadzieję, że ten jego charakterek nie zniknie, jednak mógłby wreszcie się opamiętać i zacząć lepiej traktować Sakure. Przecież ona tak na prawdę nie jest niczemu winna... Współczuję jej bo nigdy nie wiadomo co takiego wymyśli Sasuke... Zresztą teraz wszystko jest w twoich rękach :D Mam nadzieję, że notka pojawi się już niedługo ;) Czekam z niecierpliwością :D

    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaglądam codziennie i nic. Zaglądam dziś i buuum ! Jest rozdział ! Wiesz jak mnie uszczęśliwiłaś ? Takiego człowieczka jak ja ? jej jej jej<3
    A jeśli chodzi i rozdział to:
    Powiem tyle: ja na miejscu Sakury strzeliłabym sobie już dawno w głowę. Jak słowo daje ! Ja bym już nie wytrzymała z takim Sasuke ! Wolałabym popełnić samobójstwo i mieć spokój z brunetem na wieki wieków xd
    Ale ogólnie to baardzo mi się podobała notka.
    Pozdrawia i życzę weny. Do następnej !

    *Widzę, ze nie masz zakładki SPAM , dlatego tutaj wkleję swój bloguś :http://familijna-zgoda.blogspot.com/
    Mam nadzieję, ze się spodoba

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S wygląd bloga : Boski !! *.* świetne kolorki i oczywiście SasuSaku .

      Usuń
  7. 1. Masz zajebisty nagłówek
    2. Wgl masz zajebisty wygląd bloga
    4.TO
    5.JEST
    6.NIE
    7.FAIR
    8.ŻE
    9.MOŻNA
    10.MIEĆ
    11.TAKI
    12.TALENT
    !!!
    Nie dość, że blog sam w sobie przyciąga to... to... to ... NIE! Kurde! Nie zgadzam się! MÓWIĘ STANOWCZE NIE!
    O nie! Ja się tak nie bawię! Idę sobie stąd!
    To jest genialne, wciągające, wręcz perfekcyjne !! Nie ma tak! LOL XD
    Uwielbiam już autorkę <3 Pozdrawiam!!! Dzięki za dawkę porządnego czytania! ^^
    Weny życzę!

    Btw zapraszam serdecznie czytelników oraz autorkę do mnie na bloga^^ Komentarze i obserwacja (A SZCZEGÓLNIE CZYTANIE) MILE WIDZIANE ;3
    http://sztuka-to-eksplozja-katsu.blogspot.com/


    OdpowiedzUsuń