***
Szmaragdowe
tęczówki wpatrywały się w moje oczy. Widziałem w nich strach, który
mieszał się ze zdziwieniem i zamyśleniem. Była nieobecna w tym pokoju.
Jej ciało w tym momencie było puste,a duch wędrował po krainie
wspomnień. Przypuszczam, ze te wspomnienia nie były kolorowe. Miała szarą przeszłość i gdyby nie fakt, że przez nią mój brat siedzi w pudle, mógłbym jej nawet współczuć. Przecież
sam straciłem rodziców. Przecież sam przeżyłem to, co ona, ale to przez
nią straciłem ostatnią bliską mi osobę. Itachi nie zasłużył sobie na
taki los. Prowadził czarne interesy, ale robił to dla dobra swojej
rodziny. Dla mojego dobra. Nigdy nie chciałbym mieszał się w jego sprawy
i ten świat. Chciał, żebym był zwykłym,normalnym dzieciakiem i wyrósł
na pożarnego człowieka, ale dobrze wiedział, że to jest niemożliwe.
Przez cały czas wiedziałem, że będę robić to, co mój starszy brat,
dlatego wyzbyłem się uczuć do innych. Może z małymi wyjątkami.Mój brat i
Naruto, który był moim przyjacielem zawsze byli i będą mi bliscy. Z
Naruto znamy się od dziecka. Kiedyś byliśmy rywalami, dziś jesteśmy
kumplami i choć ten narwany facet zachodzi mi za skórę naszą więź trudno
będzie zerwać.
-Zabij
mnie. –Jej delikatny i cichy głos brzmiał tak pewnie. –Tego właśnie
chcesz prawda? Pozbyć się mnie.Pozbyć się osoby, która zrujnowała ci
życie. –Ta pewność w jej oczach. Fascynujące było jak szybko potrafiła
się pozbierać.
-Kusząca
propozycja. –Uśmiechnąłem się cynicznie. –Ale to byłoby zbyt proste,
Moja Droga. –Zmieszała się. Mógłbym ją zabić, ale co mi po tym? Trochę
rozrywki nikomu nie zaszkodziło, a patrzenie na jej cierpiącą twarz może
być cudownym zajęciem.
-Zbyt
proste? W życiu nie ma rzeczy prostych! Wszystko jest pogmatwane i
trudne. –Możliwe, ze mówiła z sensem, jednak dla mnie nie było rzeczy,
które mogłyby być zbyt trudne i,których nie dałoby się wykonać.
-Mylisz się. Dla mnie nie ma rzeczy trudnych. Sam fakt, ze tu jesteś jest wystarczającym na to dowodem.
-Jestem
tu tylko i wyłącznie przez moją głupotę. Zbyt bardzo się cieszyłam by
myśleć o tym, że ktoś może chcieć się zemścić. –O tak. Szczęście jest
ulotne, ale cóż, są oprawcy i są ofiary, a w tym wypadku to ja jestem
napastnikiem, a ona moją zdobyczą.
Pomyśleć,
że mogłam być taka głupia.Przecież gdybym posłuchała Sasori’ego byłabym
bezpieczna, on by żył, a Hinacie nie groziłoby niebezpieczeństwo. Przez
moją głupotę muszą cierpieć niewinni ludzie.
-Szczęście jest ulotne, nie powinno ci zaćmić zdrowego rozsądku. –Ten cholerny dupek miał rację.
-Gdybym wtedy posłuchała Sasori`ego. Ostrzegał mnie.
-Gdybyś
posłuchała tego Czerwonowłosego idioty to on by teraz żył i byłoby
więcej zabawy. –Co?! Jak on śmiał tak nazwać mojego przyjaciela?! Mojego
wybawcę! Mój ideał! –A teraz przez ciebie, pływa sobie z rybkami w
rzece i minie trochę czasu, zanim go wyłowią.
-JAK
ŚMIESZ?! –Wpadłam w furie.Nie pozwolę by go obrażał! Wymierzyłam mu
policzek, a następnie kopnęłam w krocze. Upadł na kolana łapiąc się za
bolące miejsce, a ja skorzystałam z okazji, ze drzwi się otwarte
wybiegłam na zewnątrz. –Co? –Moje zdziwienie nie maiło granic. Przed
moimi oczami rozciągał się niebieski ocean.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz