środa, 10 kwietnia 2013

8.Gra warta świeczki

Czuję jak zaczyna mi brakować tchu. Moje ciało staje się bezwładne. Umieram? Nie, to chyba jeszcze nie koniec. Spoczywam w ciemności. Tylko ja i ciemna otchłań. Oko w oko. Potrzebuje tego. Potrzebuję tej walki z samą sobą. Muszę zrozumieć, w którym miejscu popełniłam błąd. Muszę znaleźć rozstaj tych dróg, w której wybrałam złą ścieżkę. Tylko po co? Co to da? Nie znam odpowiedzi na te pytania,ale po prostu czuję, że muszę to wiedzieć.
Błędy podążają za mną jak cień. Krok w krok, odczuwamy skutki podjęcia złych decyzji.Nie wiem jak się tego pozbyć. Nie wiem jak z tym walczyć, ale muszę coś zrobić.Przecież nadal żyję. Nadal oddycham, a czas nie stanie w miejscu na moją prośbę. Nadal są ludzie którym moja przeszłość zagraża.

***

Czułam potworny ból głowy. Czułam, jakby podłoże falowało. Miałam zamknięte oczy.Bałam się unieść powieki. Bałam się tego co mogę tam ujrzeć. Pogładziłam dłonią podłoże. Poczułam zimny, delikatny materiał. Co?Nie wiedziałam już nic. Nie miałam bladego pojęcia gdzie się znajduję, ale strach przed otwarciem oczu nadal był. Przestań Sakura.Moja podświadomość próbowała dodać mi otuchy. Przecież obiecałaś sobie że będziesz silna. Obiecałam, ale co z tego? Jak mam być silna znajdując się w takiej sytuacji. Właśnie. W jakiej sytuacji się znajdowałam?Powoli zaczęły napływać do mnie wspomnienia zeszłego dnia. A może jeszcze ten dzień nie minął? Przecież nie wiem, która jest godzina, Nie wiem ile leżałam nieprzytomna. Sakura do cholery! Otwórz oczy!  Jak na komendę moje oczy gwałtownie się otworzyły. Piekły! To światło raziło, jednak w tej krótkiej chwili zobaczyłam cały wczorajszy dzień. Wspomnienia przesuwały się jak film. Wyrok. Impreza.Głos Hinaty. Brat Itachi’ego. Pocałunek i śmierć Sasori’ego. Potem …rzeka! Zerwałam się. Stanęłam i rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nie było tutaj okien. Ściany w kolorze rubinu.  Mały stoliczek i dwa krzesła przy nim. Na stoliku stały czerwone róże w czerwonym wazonie. Spojrzałam na łóżko, na którym wcześniej leżałam. Czerwona, satynowa pościel delikatnie opadała na materac. Cholera wszystko czerwone. Niedaleko łóżka były mniejsze ,drewniane drzwi.  Podejrzewałam, że była to łazienka. Niedaleko stolika były większe drzwi. Białe. Podeszłam do nich i przejechałam rękom. Metal . Pociągnęłam za klamkę. Zamknięte. Chciałam zobaczyć coś przez okienko u góry metalowej powierzchni jednak było zbyt wysoko. Klamka poruszyła się. Spanikowałam.Odsunęłam się i usiadłam na jednym z krzeseł. Trzeba grać. Patrzyłam-jak drzwi powoli się otwierają. Zobaczyłam Jego. Popatrzył na mnie z uśmiechem.Jak on mógł? Jak on mógł po tym wszystkim tak cynicznie się uśmiechać. Zabił.Pozbawił życia człowieka, który nie był niczemu winny. Jak ktoś może być tak bezdusznym? Czułam, że gdzieś tam w środku wrze we mnie. Starałam się być opanowana, ale tak na prawdę miałam chęć go zabić. Ale czy to było rozwiązanie?Przecież wtedy stałabym się taka jak on. Przecież wtedy byłabym mordercą i już na zawsze moja przeszłość byłaby splamiona jego krwią.
-Już wstałaś, piękna? – Nie wytrzymałam. Wzięłam wazon stojący na stoliku.Zebrałam siłę i rzuciłam w bruneta. Naczynie leciało z zawrotną prędkością rozlewając wodę i rozrzucając kwiaty po pomieszczeniu.. Zamknęłam oczy. W tej chwili wypływała ze mnie cała złość. Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła.Otworzyłam oczy. Poczułam na ramionach mocny uścisk. Przede mną stał on. Był ode mnie wyższy o głowę. Uniosłam wzrok i spojrzałam w jego oczy. Czerń. Ta straszliwa pustka. Zero uczuć.
-Czego ty chcesz? – Wyszeptałam. Nie odpowiedział. -Do cholery czego ty chcesz?!- Próbowałam się wyszarpnąć. Jego dłonie zacisnęły się jeszcze bardziej. Syknęłam. To bolało, ale ból fizyczny był niczym w porównaniu z psychicznym. Pochylił się.
-Słodkiej zemsty. –Wyszeptał mi na ucho. Jego głos był taki chłodny jednak było w nim coś co przyciągało moją uwagę. Nie umiem tego określić. Bałam się go ale zaraz men chciałam mu dogryzać i wnerwiać Go. Jestem chora psychicznie.
-Co masz na myśli? –Patrzyłam i nie wiedziałam co mam czuć. Zemsta? Może mnie zabić. Pomimo, ze boję się śmierci może to być najlepsze wyjście. Uratowałabym Hinatę. Moja przyjaciółka nie musiała by cierpieć. Ale z drugiej strony jaką mam gwarancje, ze ten łajdak jej nic nie zrobi?
-To już jest moja sprawa…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz