środa, 10 kwietnia 2013

10. Ostateczna decyzja

  Niebieski ocean, który rozlewał się przede mną nie miał końca. Szum fal, delikatna bryza i gorące słońce ogrzewały cały pokład. Znajdowałam się na jachcie. Luksusowym,drogim jachcie, na który mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi. No cóż, Uchiha z pewnością do biednych nie należał, ale po co ja tutaj jestem. Zemsta.Pragnienie zniszczenia osoby, która sprawiła, że życie legło w gruzach. Ja jej dokonałam. Jednak moja zemsta była zgodna z prawem i z pewnością nie tylko ja miałam z niej korzyści. Itachi był złym człowiekiem. Utonął w złudzeniach. Chęć zabijania i widok krwi były tak silne, że w końcu stracił nad sobą panowanie. W sądzie udowodniłam mu wiele zbrodni. Zbrodni, za które powinien umrzeć. Jednak wątpię czy śmierć w jakikolwiek sposób zrekompensowała by te krzywdy i występki. Od pewnego czasu zastanawiałam się. Jak to się stało, że tak przystojny i młody mężczyzna wpadł w sidła nienawiści i morderstw. Niewinni ludzi, którzy mieli przed sobą całe życie umierali, bo jakiemuś człowiekowi odbiło.
Jego młodszy brat z pewnością chciał zemsty. Zresztą, sam mi to wyznał ale ja nadal nie wiedziałam w jaki sposób chce jej dokonać. Mógł mnie wyeliminować na samym początku. Gdy tylko mnie zobaczył. Mógł zlecić zabicie mnie. Po coś prowadził mnie tutaj? Zabił przyjaciela mojej rodziny. Mojego przyjaciela.Czyżby chciał pozbawić życia także Hinaty? Przecież to nie mogłoby być prawdą.Nie ona. Nie ta wesoła, pewna siebie kobieta, której tyle zawdzięczam. Zbyt wiele dla mnie poświeciła by teraz tak po prostu zginąć. Muszę coś zrobić.
Poczułam ciepły oddech na moim karku. Drażnił moją skórę. Paliłam się. Czułam to.  Każdy mięsień mojego ciała czuł to nadzwyczajne ale denerwujące ciepło. Zacisnęłam pięści. Miałam ochotę uderzyć tego gościa. Tak bardzo mnie irytował. Przysunął się bliżej. Moje plecy dotykały jego klatki piersiowej. Czułam jak jego mięśnie napinają się. Zrobiłam mały krok do przodu. Nie chciałam go dotykać. Nie chciałam mieć nic wspólnego.Jego dotyk może był przyjemny ale nie mogłam pozwolić by mnie zmanipulował. Nie on. Kolejny krok. Kolejny i kolejny. Powoli przemieszczam się do przodu, a on za mną. Stanęłam.
-Chcesz mojej śmierci? Zabij. –Szepnęłam. W kółko te same pytania. Te same stwierdzenia. Przecież powiedział mi, że to byłoby zbyt proste. A ja głupia wciąż żyłam nadzieją, ze zmieni zdanie. Byłam gotowa umrzeć Nie, może nie byłam gotowa, ale miałam odwagę by oddać życie dla dobra przyjaciół. Przecież to ja ich w to wciągnęłam. –Zabij. –Powtórzyłam. Cichy śmiech zgłuszył moje myśli.Szumiał w moich uszach jak i z każdą sekundą nabierał głośności.
-Mała, głupiutka Sakura. –Poczułam dłonie w pasie. –Jesteś taka naiwna. Taka bezbronna.Taka krucha. –Drwił ze mnie. Upokarzał mnie. Cofałam się, a on razem ze mną. W pewnym momencie wyrwałam się i pędem pobiegłam przed siebie. Trafiłam na poręcz. Popatrzyłam w dal. Po raz ostatni spojrzałam w ten piękny błękit nieba i lazur oceanu. Przechyliłam się. I poleciałam w dół.
-Żegnajcie. –Wyszeptałam. To była moja decyzja. Mój wybór. Ostateczny.

Irytująca dziewucha. Wciąż sprawia kłopoty. A przecież mogłaby siedzieć cicho i dać mi wypełniać zemstę. Mój plan jest przecież tak banalnie prosty, a zarazem tak trudny do wykonania. Uwielbiałem gdy wszystko było dopięte na ostatni guzik. Każdy szczegół był dopracowany. Każdy krok przewidziany. W tym wypadku to nie było możliwe. Ta dziewczyna była nieprzewidywalna. Nigdy nie było wiadome co strzeli jej do głowy. Położyłem swoje dłonie na jej drobnym ciele. Byłą taka chudziutka, taka drobniutka. Niedożywiona. Była piękną kobietą. Musiałem to przyznać. Przecież gdyby tak nie było moje zamiary wobec niej bardzo by się zmieniły. Jak dobrze,że uformowałem w około siebie tak wielki mur, ze potrafię być zimnym dranie i bawić się ludzkimi uczuciami pomimo, że sam ich nie posiadam. Ach, Boże. Stworzyłeś potwora.
Wyrwała mi się. Więc jednak w tym drobnym ciele jest trochę siły. Pobiegła przed siebie. Patrzyłem. Co mogła tutaj zrobić? Jest na środku oceanu. Na luksusowym jachcie ze mną. Każda inna kobieta korzystałaby z tych wygód. Ale problem w tym, że ona nie była każdą. Zatrzymała się przy barierkach. Patrzyła w dal podziwiając widoki. Zacząłem iść w jej stronę. Nagle wychyliła się do przodu. Zbyt bardzo. Co ta idiotka robi? Przeleciała przez barierkę i widziałem tylko skrawki materiału, które znikają za metalowym dziobem. Podbiegłem do metalowych prętów. Spojrzałem w dół. Z impetem uderzyła o tafle wody. Uderzenie było tak mocne, że z pewnością nie zdoła wynurzyć się na powierzchnię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz