środa, 10 kwietnia 2013

7. Wsuwka

Przez całe życie chciałam wymierzać sprawiedliwość. Chciałam karać złych ludzi i wtrącać ich do więzienia. To było moje marzenie, mój cel w życiu. Robiłam wszystko by moje pragnienia się spełniły. Pragnęłam stworzyć świat bez przestępstwa, zła,bólu i cierpienia. To była moja idealna wizja ziemi. Moja Utopia-mój wymarzony świat. Zapomniałam jednak, że jestem tylko człowiekiem. Kruchą istotą, która nie jest odporna na choroby, ból i cierpienie. Zatraciłam się i zagubiłam.Wykonywałam swoją pracę, a nie myślałam i przyjaciołach i o sobie. W drodze do szczęścia zgubiłam siebie i zapomniałam o rzeczywistości. Zrozumiałam, że całe moje dotychczasowe życie było pomyłką.

*

  Ciemność.Chciało mi się spać i to bardzo, jednak czułam, ze nie mogę zasnąć. Otworzyłam oczy by sprawdzić gdzie się znajduję. Czułam pod sobą miękki materiał.Rozejrzałam się. Leżałam na tylnich siedzeniach samochodu, nie był to jednak mój  samochód. Boczne drzwi były otwarte a z zewnątrz dochodziło do mnie światło lamp. Usiadłam i postanowiłam wydostać się z samochodu. Nie mogłam siedzieć bezczynnie. Moja ciekawość była zbyt wielka. Stanęłam przed samochodem a moim oczom ukazał się przepiękny widok miasta nocą. Liczne światła, lampiony i diody świeciły różnymi barwami dając wspaniały efekt. Stałam na moście, który był wspaniale oświetlony. Podziwiając widok mogłam na chwilę zapomnieć o tych wszystkich wydarzeniach. Nagle poczułam zimną stal na moim nadgarstku. Odwróciłam się prawo. Zobaczyłam Uchihe, który patrzył na mnie zimnym wzrokiem. Przeszedł mnie dreszcz. Swój wzrok przeniosłam na nadgarstek. Moje źrenice się rozszerzyły. Zimną rzeczą okazały się być kajdanki, którymi zostałam przykuta do siedzenia. Odruchowo próbowałam wyszarpnąć nadgarstek jednak poczułam tylko ból. Czarnowłosy skierował się w stronę bagażnika. Otworzył go i wyciągnął z niego… Nie. To nie może być prawda.Martwe ciało Sasori’ego spoczywało w jego dłoniach. Z moich oczu popłynęły słone łzy. Przypomniałam sobie, co stało się wcześniej. To wszystko było tylko i wyłącznie moją winą. Mój oprawca zaczął iść w stronę barierek mostu. Chciał pozbyć się ciała, ale dlaczego akurat tutaj? Dlaczego na moich oczach? On nie zasłużył na taką śmierć. Dla mnie był bohaterem i autorytetem, a zginą w tak łatwy sposób przez moją głupotę.
-Nie rób tego…-wyszeptałam załamana. To ja powinnam spocząć na dnie rzeki, nie on. –Proszę Cię, Nie rób tego. Co chcesz tym zyskać!? -Drżałam. Próbowałam wyrwać nadgarstek jednak nie maiłam na tyle siły.Sakura, rusz się. Wymyśl coś. Moja podświadomość próbowała pomóc, ale co mogłam zrobić. Przejechałam lewą dłonią po włosach i poczułam tam coś sztywnego. Wsuwki…. Idąc na Imprezę z Hinatą wpięłam ich kilka we włosy widocznie nie wyciągnęłam wszystkich. Zwinnie wyjęłam wsuwkę ze swoich różowych włosów i postanowiłam wykorzystać ją do otworzenia zamka w drzwiach. Nigdy nigdzie się nie włamywałam i nie bardzo wiedziałam jak to wykorzystać, jednak kiedyś widziałam jak Sasori otwierał drzwi łazienki w swoim domu, gdy się zatrzasnęły. Wsuwkę umieściłam w otworze na klucz i zaczęłam delikatnie nią kręcić. Spojrzałam ukradkiem w stronę czarnookiego, był coraz bliżej krańca mostu. Szybciej Sakura. Poganiałam siebie. On niebezpiecznie blisko podchodził. Zżerały mnie nerwy. Moje dłonie się trzęsły. Nagle zamek puścił.Wstałam szybko i pobiegłam. –Nie! –Martwe ciało przyjaciela osuwało się do wody a ja biegłam…

*

  Chciałem pobyć się tego trupa wyrzucając go do wody. Może to lekkomyślny pomysł, ale miałem nadzieję, że go wyłowią, bo gdy tego nie zrobią będzie bardzo nudno. Poza tym, gdy znajdą ciało my będziemy już daleko stąd. Podestem do krańca mostu,przy którym nie było barierki. Wyrzuciłem ciało i odsunąłem się.
-Nie! – W międzyczasie usłyszałem zrozpaczony krzyk Haruno. Biegła w moją stronę. Z jej zielonych oczu leciały słone łzy połyskujące w świetle licznych lamp. Nie było mi jej wcale żal. Miałem gdzieś jej cierpienie. Właśnie o to mi chodziło. Jej szloch był kołysanką dla moich uszu,a łzy pięknym obrazkiem. W końcu ja też kiedyś cierpiałem. Straciłem rodziców,babcie, a teraz brata. Pozbawiono mnie rodziny i dzieciństwa. A teraz ta mała panienka pozbawiła mnie ukochanego brata, który ma zgnić w więzieniu za swoje występki. Jednak ja nie podzielę jego losu, bo ta mała zdzira jest teraz zemną i tak już zostanie. Wycierpi swoje. Biegła przed siebie. Krzyczała, płakała chcąc ocalić bliską osobę, ale czy się opłacało? To tylko trup. Nie zatrzymując się minęła mnie i chciała wskoczyć do rzeki jednak złapałem ja w pasie i przyciągnąłem ją do siebie. Oplotłem ja silnymi ramionami i nie mogła się wyrwać,pomimo iż próbowała. –Dlaczego? -Zapłakana stała i patrzyła. Nie odpowiedziałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz