środa, 10 kwietnia 2013

3. ,Piekło'

Cierpienie jest nieodrębną częścią naszego życia. Nie ważne jak bardzo się staramy by go uniknąć i tak nas dopada. Mogę zabarykadować się we własnym mieszkaniu cierpiąc z samotności i rozdrapywać stare rany, ale mam przyjaciół, którzy potrafią załagodzić ten ból.
 Często zastanawiam się, dlaczego po mimo swojego wieku nie znalazłam sobie mężczyzny.  Zawsze to mnie wyróżniało spośród innych. Byłam niedostępna i oschła jednak z czasem otwierałam się coraz bardziej. Po śmierci rodziców to wróciło. Z pewnością bałam się cierpieć z miłości, lub też nie chciałam narażać innych.  Uchiha rozwalił mi całe życia. Żyłam w strachu przed Nim. Bałam się, że mnie zabije. Jednak teraz starach minął i będę mogła,żyć normalnie. Lecz czy będę potrafiła?

 *
  Mój dom był tak piękny jak sobie wyobrażałam. Najpiękniejszy był jednak ogród. Przypominał mi ten, który był w poprzednim domu. Liczne drzewa wiśni,mały strumyk i pomost. Było jak w snach. Cały pierwszy dzień spędziłam właśni ew nim. Podziwiałam naturę, czytałam książkę i oglądałam piękny zachód słońca,który doskonale było widać z werandy.
 Siedziałem w fotelu obmyślając swój plan. Czekałem również ma Suigetsu.Długo go nie było. Ta lalunia zapłaci mi za wszystko. Będzie cierpieć w okropnych męczarniach, bo Ja-Sasuke Uchiha jestem jeszcze gorszy niż mój brat.Moje rozmyślania przerwał Hozuki, który wszedł do pomieszczenia.
-Czego się dowiedziałeś?- Nie spojrzałem na niego. Mój wzrok spoczął na nim dopiero,gdy usiadł na przeciwko.
-Kilku istotnych rzeczy.-Nie miałem ochoty na zabawę. Spiorunowałem go spojrzeniem. Drgnął lekko. Chyba zrozumiał mój tok rozumowania i zorientował się, że nie mam humoru i lepiej ze mną nie zadzierać.
-Konkretniej.
-Mieszka na drugim końcu miasta. Jej dom nie jest strzeżony. Nie ma tam kamer,specjalnych zamków, kuloodpornych szyb czy też wielkich psów. Zdziwiło mnie to,bo jest dość ważną osobą. Jedyna przeszkodą jest wysoki kamienny płot, ale on nie stanowi przeszkody zważając na to, że uliczka nie jest zamykana, gdy lokatorka jest w posiadłości.- Nie spodziewa się, że ktoś będzie chciał się zemścić. Zrobiła z siebie łatwy cel.- Założyłem w jej telefonie podsłuch, gdy poszła coś zjeść. -Dobrze się spisał. Szykuj się. Niedługo się spotkamy -Sakuro.

 Usłyszałam dźwięk telefonu. Gdy odebrałam usłyszałam głos mojej najlepszej przyjaciółki:
-Cześć Sakura. Co tam słychać? I jak się podoba w nowym domu?- Hinata była zemną zawsze. Znamy się od dzieciństwa. Zawsze byłyśmy razem. Ona zawsze mi pomagała. Po śmierci rodziców wraz z Sasorim wyciągnęła mnie z dołka po zabójstwie rodziców. Pomogła mi odzyskać wole walki i pewność. Z nieśmiałej dziewczynki wyrosła na piękną kobietę z charakterem.
-Witaj. Dom jest przepiękny. Dziękuję ci za ogród, bo wiem, że to była twoja sprawka.- Uśmiechnęłam się na samą myśl o jej minie. To miała być tajemnica jednak Sasori się przypadkiem wygadał.
-Kto ci powiedział?! No jasne! Jak go złapie w swoje ręce to pożałuje, ale mniejsza z tym. Chciałabym abyś wybrała się dzisiaj ze mną na dyskotekę.
-Zwariowałaś. Woda sodowa ci już uderzyła w tą łepetynę. Nie mam mowy. Ja i dyskoteka. Już to widzę.-Nigdy nie chodziłam na dyskoteki. Były wyjątki, ale miałam powody by na nie iść.
-Sakura. Jesteś młodą, piękną dziewczyną. Masz prawo na zabawę. Idziemy się zabawić. Za półtora godziny w klubie „Piekło”. Pa. – Rozłączyła się.Świetnie. Teraz będę musiała iść na jakaś durna dyskotekę.


 Podjechałam pod dyskotekę. Na parkingu czekała na mnie Hinata. Stała oparta o maskę swojego samochodu. Ubrana w wyzywające ciuchy i pięknie uczesana. Całą Ona. Westchnęłam. Wysiadłam z auta i skierowałam się w jej stronę.
-Ładnie wyglądasz, choć mogłaś ubrać coś bardziej wystrzałowego.-Zlustrowała mnie od góry do dołu. Miałam na sobie czarne rurki. Białą tunikę i jakieś koraliki. Na stopach umieściłam buty na obcasie.
-Ciesz się, że w ogóle przyjechałam. -Zrobiłam poważną minę.
-Żartowałam. Pięknie wyglądasz. No to idziemy.- Nie mam pojęcie, co będę tam robić.
 Skierowałyśmy się do wejścia. Były tam tłumy ludzi czekających by wejść.Kuzyn Hinaty był właścicielem klubu, więc nie musiałyśmy czekać w kilometrowych kolejkach. Bez problemu dostaliśmy się do środka.
 Miliony kolorowych świateł. Gwar i głośna muzyka. Tłumy ludzi na parkiecie. Wszyscy się bawili, a ja siedziałam przy barze popijając kolorowa oranżadę. Moja przyjaciółka tańczyła gdzieś w tłumie. Spojrzałam w prawo. Przeszły mnie ciarki po plecach. Przez chwile wydawało mi się, że widziała m tam Itachiego. Zamknęłam oczy, a gdy je otwarłam nikogo nie było.
-Wariujesz Sakura. -Gdy się odwróciłam prawie nie dostałam zawału. Obok mnie siedział seledynowłosy chłopak.
-Cześć. Może napijesz się ze mną? -Popatrzyłam na niego.
-Niestety nie. Prowadzę.-Wzięłam swoją szklankę z piciem. Nagle jakaś dziewczyna wpadła na mnie. Cała Czerwona ciecz z jej szklanki wylądowała na mojej bluzce. -Zwariowałaś?! -Poderwałam się do pionu.
-Przepraszam.-Wymamrotała. Była nieźle zalana. Ubrana w skąpe ciuszki. Nie była zbyt ładna. Jej długie czerwone włosy pozostawały w nieładzie. Cóż, będę musiała jechać do domu. Przynajmniej nie urażę Hinaty.
-Jakaś panna wylała na mnie wino. Jadę do domu się przebrać. Po za tym nie mam nastroju dłużej tu siedzieć, więc nie wiem czy wrócę. -Hinata zrobiła zawiedzioną minę.
-No dobrze, ale jak zajedziesz to zadzwoń.-Traktowała mnie jak dziecko, a to ona zachowywała się jak nastolatka.
-To pa. -Opuściłam dyskotekę. Wsiadłam do wozu i odjechała w stronę domu.


 Po długiej kąpieli,ubrana w cieniutką koszulkę nocną kładłam się spać. Do chanaty zadzwoniłam zaraz po powrocie. Powiedziałam jej, że dojechała i życzyłam jej świetnej zabawy. Leżałam w łóżku od trzydziestu minut. Nie mogłam spać, ale cóż pierwsza noc w nowym domu. Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Wystraszyłam się bo kto o tej porze mógł tu zawitać. Wyszłam z pokoju kierując się ku schodom. Schodząc po drewnianych deskach usłyszałam z za drzwi głos Hinaty. Odetchnęłam. Zeszłam szybciej. Otworzyłam drzwi.
-Hinata, czego znowu zapomniałaś? –Jakie było moje zdziwienie,gdy w drzwiach nie ujrzałam przyjaciółki tylko zupełnie obcą osobę? –Kim jesteś…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz