środa, 10 kwietnia 2013
2. 'Śledź ją.'
Byłam szczęśliwa jak nigdy do tond. Nareszcie będę mogła spać spokojnie. Przemierzałam długie korytarze budynku Sądowego. Każdy wydawał się być taki sam, jednak nie zwracałam na to zbytnio uwagi. Podeszłam do wielkich, oszklonych drzwi i pchnęłam je. Przed budynkiem ujrzałam tłumy reporterów za aparatami, kamerami i mikrofonami w dłoniach.
-Jak zakończyła się sprawa?!
-Czy wygrała pani proces?!-przekrzykiwali się nawzajem ,a ja szłam z uśmiechem na twarzy dalej. Nie obchodziły mnie te bezsensowne pytania. Na pewno nie poznają wyroku ode mnie. Gdyby byli choć trochę mądrzy już dawno by wiedzieli jaki był finał rozprawy. Dostojnym krokiem ruszyłam w stronę mojego auta. Wsiadłam do niego i odjechałam do siebie. Do swojego bezpiecznego i ciepłego domu.
-Jak mógł dać się wsadzić takiej małolacie?! -Kolejny cenny wazon wylądował na ziemi. Tłukłem wszystko co miałem pod rękom. Jak taka mała lalunia mogła wsadzić mojego brata za kratki! Nie rozumiałem tego. Mienie naszego klanu zostało zniszczone przez jeden błąd Itachi’ego. rzez ta jędze straciłem przyjaciela, któremu nie przywrócę już życia i brata, który zgnije w pudle do końca życia. Gdy zobaczyłem ten jej uśmiech zrozumiałem co zaszło bez słów. Ta jej niewinna twarzyczka, ten uśmiech. To się nie działo na prawdę! Wyciągnąłem swój telefon komórkowy z kieszeni spodni. Wybrałem numer i już po pierwszym sygnale słyszałem głos kompana.
-Sasuke…Oglądałeś telewizję prawda? -spytał mnie.
-Taa…A teraz słuchaj bo nie będę powtarzać. Śledź ją. Jeździ czarną Toyota Land Cruiser V8 . Dowiedz się gdzie mieszka i śledź co robi.-Odpowiedziałem swoim standardowym tonem. Miałem plan. Nie popuszczę jej tego co zrobiła. Pożałuje.
-Zemszczę się!
Jechałam do Sasri’ego po klucze do domu. Patrzałam przed siebie. Po całym pojeździe roznosiła się głośna muzyka. Kochałam swoje autko. Czyste,zadbane wygodne. Jeżeli o mnie chodzi to mogę z niego nie wychodzić. Skręciłam i zaparkowałam pod domem przyjaciela. Już gdy wysiadłam zobaczyłam jego rozpromienioną twarz. Uśmiechał się od ucha do ucha. Jego dom nie był zbyt duży, ale był za to piękny.
-Sakura oglądałem telewizję. Mam podejrzenia co do wyroku ale chcę żebyś mnie w nich upewniła.-Stanęliśmy twarzą w twarz.
-Wygrałam! Wygrałam rozumiesz? Uchiha siedzi!-Widziałam jak nagle posmutniał. -Sasori nie martw się, przecież będę cię odwiedzać. Nie wyprowadzam się z gdzieś daleko. Zbyt długo siedziałam ci an głowie.
-Tak będziesz mieszkać tylko 20 kilometrów z tond. To wcale nie jest daleko.-Powiedział ironicznie i głupawo się uśmiechnął. Pocałowałam go lekko w policzek. Zarumienił się leciutko i prawie niewidocznie.
-Dasz mi klucze?- Włożył ręce do kieszeni. Wyciągnął z niej pęczek kluczy, które zabłyszczały w słońcu.
-Zastanowię się. Powiem ci jutro.- Odwrócił się i udała, że idzie do domu.
-Ciebie też zapuszkuje jak mi ich nie oddasz. -Zagroziłam mu palcem. Podszedł do mnie.
-A co będę z tego miał?
-Hmm..Święty spokój. Dawaj klucze!-Rzuciłam się na niego. Po chwili trzymałam już w ręku kawałki metalu. -No to pa! Pomachałam mu i pobiegłam do samochodu.
Gdy dojeżdżałam do domu w lusterku znów ujrzałam czarną maskę samochodu. Kilka minut temu ten sam samochód jechał za mną. Czyżby ktoś mnie śledził?
-Sakura odbija ci! Jesteś przewrażliwiona. -Powiedziałam sama do siebie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz