Marzę o cofnięciu czasu.
Chciałbym wrócić na pewne
Rozstaje dróg w swoim życiu,
Jeszcze raz przeczytać uważnie
Napisy na drogowskazach
I pójść w innym kierunku.
— Janusz Leon Wiśniewski
Gdy
byłam mała zawsze marzyłam by zostać prokuratorem. To było moim celem.
Chciałam być lepsza od mojej rodzicielki.Kobiety, która dała mi życie i
wychowała mnie na porządnego obywatela. Byłam normalną dziewczyną z
marzeniami tylko, że moim marzeniem nie było zostanie piosenkarką czy
aktorką. Chciałam ścigać przestępców i stać się lepszą od mamy. Tak
było do czasu. Po śmierci rodziców mój cel się zmienił. Zawładnęła mną
chęć zemsty. Nigdy aż tak bardzo nie pragnęłam by ktoś poniósł
konsekwencje swojego czynu.
Była
noc. Siedziałam w swoim pokoju przeglądając kolejny spis praw. W domu
panowała bezwzględna cisza, która po chwili została przerwana hukiem i
wrzaskami. Wyszłam po cichu z pokoju stając u szczytu wielkich dębowych
schodów. Zamarłam. Mój ojciec leżał zakrwawiony pod ścianą, a matka
pochylała się nad nim płacząc. W jej oczach było widać ból, smutek, ale
było coś jeszcze. Strach.. Bezgraniczna panika , która ogarnęła jej
ciało. Bała się nie o swoja życie. Bała się o mnie. O swoją jedyną
córkę, która jest już prawie dorosła. Nagle
następny strzał. Tym razem skierowany do prokurator. Pisnęła cicho.
Zaczęłam płakać. Z moich oczu sączyły się krystaliczne łzy, które
spływały po moich policzkach i kończyły swój żywot na podłodze. Bałam
się. Ja 17 letnie Sakura Haruno się bałam. Zrobiłam krok do tyłu. Jeden z
napastników odwrócił wzrok w moją stronę. Zauważył mnie. Stałam w
bezruchu.
-Córeczko
Uciekaj!-Dobiegł do mnie słaby krzyk ledwo żyjącej matki. Te słowa
zadziałały na mnie jak kubeł zimnej wody. Pędem ruszyłam do swojego
pokoju zamykając drzwi na zamek. Widziałam, że ruszają się z miejsca.
Gdy byłam już za drzwiami usłyszałam jeszcze jeden wystrzał. Wiedziałam,
że ów drzwi długo nie wytrzymają. Otworzyłam okno. Rozejrzałam się po
okolicy. Nikogo nie zauważyłam. Wyszłam przez nie
na daszek od tarasu. Podeszłam do jego krańca i zatrzymałam się na
chwile. Później skoczyłam co było moim błędem. Poczułam jak silne ramiona mnie oplatają. Zadrżałam.
-Przed
nami nie jest tak łatwo uciec.-Powiedziała osoba trzymając mnie. Nagle
wyłoniła się druga postać. To był mężczyzna. Długie czarne włosy i zimne
jak lud oczy.Staliśmy przed tarasem. Na nasze twarze padały światła
lamp. Miał wycelowany pistolet we mnie. Do dej pory nie wiem jak to
zrobiłam ale w mojej ręce znalazł się pistolet tego z tyłu. Zdesperowana
wykopnęłam broń z ręki mężczyzny stojącego z przodu, a ta poleciała
gdzieś w krzaki. Walnęłam z łokcia drugiemu i puścił mnie łapiąc się za
bolące miejsce. Biegłam przed siebie. Jeden z nich ruszył za mną.
Trzymał nuż w ręce. To był ten który mnie trzymał. Bałam się gdy był już
kilka centymetrów za mną. Nacisnęłam na spust. Padł strzał. Uderzył
prosto w brzuch. Upuściłam broń i zakryłam usta dłońmi. Widziałam jak
tamten biegnie w moim kierunku. Biegłam dalej. Wybiegłam z posiadłości
prosto do komisariatu policji, który mieścił się kilka ulic dalej. Gdy
wbiegłam na komisariat od razu spostrzegłam Sasori’ego, który widząc
mnie taką od razu zainterweniował, to dobry przyjaciel naszej rodziny.
Gdybym
teraz nie była na rozprawie z moich oczu wypłynęłyby krystaliczne
krople. Jednak błam w sadzie. Czekałam, aż sędzia wróci. Od tego
wydarzenia minęły 3 lata. Obecnie mam już 20 lat.
-Proszę wstać sąd idzie. –Usłyszała głos policjanta. Na salę rozpraw wszedł sędzia siadając na swoim miejscu.
-Sad
Najwyższy uznaje Itach’igo Uchiha winnego popełnienia zarzucanych mu
czynów i skazuje na dożywocie. Uważam rozprawę za zamkniętą.- Trzask
młotka. Jeszcze nigdy nie byłam tak szczeliwa. Na reszcie będę mogła
spać spokojnienie bojąc się o swoje życie. Mój nowy dom, który właśnie
został zbudowany jest cudny i właśnie w nim mam zamiar zamieszkać by nie
siedzieć Sasori’emu na głowie. Teraz nie ma się czego bać jestem
bezpieczna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz