Kurwa.
Jedyne słowo nasuwające mi się na myśl.Nie wiedziałem, co mam zrobić.
Czułem, że zawaliłem. Jestem idiotą. Spokojnie Sasuke. Poradzisz sobie. Musiałem przemyśleć za i przeciw. Muszę ją uratować to oczywiste. Mój plan musi się powieść. Ona musi cierpieć. Powoli.Boleśnie. Jeśli zabiorę ją do szpitala ktoś mógłby ją poznać, a wtedy byłby niemały problem.
-Sasuke!–Krzyk
Naruto rozproszył moje myśli. –Spójrz na nią. –Próbował się opanować
ale na jego twarzy nadal malował się strach. Bał się, że dziewczyna może
umrzeć tak jak tamta kobieta. Nie zniósł by tego. Spojrzałem na Haruno.
Była jak trup.Pomimo wysokiej gorączki była nadzwyczaj blada. Jej ciało
bezwładnie leżało na kocu. Była taka piękna. Taka krucha. Tak bardzo jej
nienawidziłem.
-Zabieraj ją.
Szybciej do póki jeszcze się nie rozmyśliłem! -Najważniejsze aby
ją uratować. Wymieniliśmy spojrzenia. Wziąłem ją na dłonie i zacząłem
pędem kierować się w stronę śmigłowca. Nie umieraj mała, nie umieraj.
Naruto rozsunął drzwi pozwalając my delikatnie położył ją na noszach. Trzęsła się.Przykryłem ją folią, której zadaniem było ją rozgrzać.
-Przesuń się
i usiądź z przodu obok Hiro. -Powiedział do mnie siadając obok Sakury.
Nie podobał mi się fakt, że muszę to zrobić . –Hiro! Lecimy do Kliniki!
Szybko.–Zwrócił się do mężczyzny. Spojrzałem na niego. Niewysoki. Tyle
mogłem stwierdzić ale siedział, więc nie byłam wstanie określić ile
dokładnie miał wzrostu. Krótko ścięty rudzielec z piegami na twarzy. Zielone
oczy, które tak bardzo przypominały mi o Sakurze jednak oczy dziewczyny
miały w sobie iskrę, której te nie posiadały. Nie miały tego blasku co
szmaragdowe tęczówki Haruno. Był
kimś komu nie powierzył bym sekrety ale Naruto mu ufał. Nie miałem
wyboru. Patrzyłem jak powoli wznosimy się ku górze.Powoli w otchłań
gwieździstego nieba. Lampy posiadłości stawały się jak maleńkie punkciki.
Teraz to one były gwiazdami. Lecieliśmy. Pośród gwiazd.
Już dwie
długie godziny lotu. Minęliśmy ocean wracając do Japonii. Kolorowe
światła,które zobaczyłem wlatując do Tokio drażniły mój wzrok. Tu
wszystko wydawało się takie ruchliwe, żywe pomimo, że był środek nocy.
Nigdy nie kochałem tego hałasu.Wolałem spokój, którego tu rzadko kiedy
mogłem doświadczyć. Wyspa, na którą zabrałem Haruno była zupełnym
przeciwieństwem. Spokój który tam panował był kojący, dlatego wybrałem
właśnie to miejsce. Mogłem tam sam odpocząć i ukoić się słodką zemstą.
Przecież nikt nie zniesie tak długiego przebywania w zamknięciu. Nikt nie
zniesie takich katuszy psychicznych jakie przygotowałem. Żadna Kobieta.
Nawet Haruno. Klinika Naruto znajdowała się na drugim końcu Tokio. Była
najbardziej wyspecjalizowaną kliniką w całym państwie. Leczyły się u
niego największe gwiazdy wschodniego kina,biznesmeni i inne osoby z
wyższych sfer. Ale zdarzały się wyjątki. Ten głąb miał tak dobre serce,
że gdy tylko dowiedział się o jakimś ciężkim przypadku dziecka, którego
rodzice nie potrafili pokryć kosztów leczenia on od razu to refundował.
Jednak miał zasadę robienia tego tylko raz na rok. Tylko jedno dziecko w
roku. Zmienił się tak po tym wypadku. To nie był ten sam Naruto. Jego
świetny i wystrzałowy charakter ukrył się gdzieś głęboko pod maską
lekarza.
Wylądowaliśmy.Byłem
zmęczony. Bardzo. Ale pomimo tego musiałem stwarzać pozory silnego.
Gdy tylko drzwiczki śmigłowca się otworzyły zleciała się
grupka lekarzy i pielęgniarek, które od razu przewieźli Sakurę na
oddział intensywnej terapii. Przemieszczałem się za nimi. Powoli. Teraz
wszystko było w ich rękach. Usiadłem w poczekalni przed salą próbując nie
zasnąć. Nie mogłem tam wejść. Niestety. Poza tym odór sal operacyjnych
mnie odstraszał. Bardzo. Telefon.Musze go naładować. Poszedłem
korytarzem do recepcji.
-Czy ma
może pani ładowarkę do Noki? –Uśmiechnąłem się zalotnie do młodej
recepcjonistki,która zauroczona wpatrywała się we mnie. –Przepraszam.
–Zapomniała chyba o Bożym świecie. Z niechęcią oderwała ode mnie swoje
niebieskie oczy.
-Niestety.Nie
posiadam takiej. Tutaj każdy posiada telefon służbowy, a Pan Naruto
stwierdził,że najlepszą marką będzie LG. –Westchnąłem. Była zawiedziona,
że nie mogła mi pomóc.
-W takim
razie proszę zamówić taksówkę pod klinikę. Jak najszybciej.
–Uśmiechnąłem się. Zalotnie, uwodzicielsko. Podobała mi się. Ale była tak
samo pusta jak każda inna, którą spotkałem. Każda z wyjątkiem Haruno.
Musiałem skorzystać z pobytu w Tokio i załatwić parę spraw osobiści.
Taksówka podjechała
po 15 minutach lecz przejazd przez Tokio zajął mi więcej niż planowałem.
Praktycznie pierwszy raz jechałem taksówką. Nigdy nie korzystałem z tego
środka transportu ale musiałem się dostać do swojego domu. Poprosiłem
taksówkarza by wysadził mnie dwie ulice od mojego domu. Nie mogłem
dopuścić by taka obca osoba wiedziała gdzie mieszkam. Podejrzewam, że
ciało Sasori’ego niedługo zostanie znalezione a taki trop mógłby bardzo skomplikować sprawę o ile oczywiście wpadną na to kto mógł to zrobić. Polowi
przemieszczałem się chodnikiem. Ruch w tej okolicy był niewielki. Byłą
to bogata dzielnica i rzadko kto tu się zapuszczał, a jej mieszkańcy
pewnie dawno śpią lub balują na jakichś wykwintnych przyjęciach. Dotarłem
do wielkiej, ciemnej posiadłości. Do mojego domu, przed którym rozciągał
się wielki ogród. Dom nie był nowy. Był to dom mojej rodziny, która
mieszkała tu od pokoleń. Oczywiście po śmierci rodziców
odrestaurowałem posiadłość z bratem. On
jednak wolał mieszkać w swoim mieszkaniu i zostawił mnie tu samego. Nie
zamierzał narażać ani mnie ani posiadłości na starty. Unowocześniliśmy
dużo. Brama miała specjalny zamek na linie papilarne, dzięki czemu
złodziejom trudno było się wkraść.System monitorował cały dom i wszystko
w około. Luksus. To towarzyszyło mi od zawsze. Duża. Mosiężna brama
otworzyła się jak na skinienie palca. Zapach kwitnących wiśni od razu
uderzył w moje zmysły. Ten zapach. Tak samo pachniała Haruno. Będę musiał
je z tond wyrzucić. Wpadłem do domu szukając w gabinecie telefonu
zastępczego. Wygrzebałem go i wymieniłem karty. Nareszcie
mogłem spokojnie się kontaktować. Zabrałem również dokumenty. Gotówkę i
karty kredytowe. Miałem jeszcze parę rzeczy do załatwienia. Wcześniej
zamierzałem zrobić to przez Internet jednak w tym wypadku mogę zabić
jakoś ten czas.Poszedłem do garażu i wyjechałem z niego swoim cudownym
Audi na tokijskie drogi.Kochałem prędkość pomimo swojego opanowania.
Przez cały
ten czas słyszałam jakieś głosy w moim umyśle a ten ogień, który
palił moje ciało i duszę przygasał. Teraz czułam chłód. Chłód taki
niewyobrażany. Jakbym zamarzła na
środku Bieguna Północnego. Ciemność.A z ciemności wyłoniła się dłoń.
Głaskająca mnie po policzku. Delikatna kobieca dłoń. Przejechała przez
moje włosy, dotknęła nosa, ust. Była ukojeniem wszystkiego. Jak anioł
stróż. Dotykała mojego podbródka aż nagle gwałtownie zacisnęła się na
mojej szyi. Dusiła mnie. Chciałam się wyrwać ale była zbyt silna, a moje
ciało odmawiało posłuszeństwa. Moje ręce nie mogły się poruszyć.Chciałam
krzyczeć lecz nie mogłam wydobyć z siebie nawet pisku. Ale te place
był takie szorstkie. Takie silne. To już nie była dłoń mojego anioła
stróża. To była dłoń szatana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz